czerwca 23, 2022

My holiday plans 2022

My holiday plans 2022
Hej! 

Rozpoczęliście już swoje wakacje/urlopy, czy może jeszcze czeka was trochę pracy? Ja w tym tygodniu miałam swój ostatni egzamin na studiach i w sumie oficjalnie mogę powiedzieć, iż pierwszy rok za mną! Mega się cieszę, jestem z siebie dumna i przyznam nawet, że gdy dowiedziałam się wczoraj, że zdałam, popłakałam się ze szczęścia, bo byłam niemalże pewna na poprawkę. Ale na szczęście wszystko już za mną i mogę korzystać z pełnych trzech miesięcy wolnych od nauki. A dzisiaj właśnie wracam do was z takim luźnym wpisem na temat moich planów na wakacje, które nie są jakieś obfite, ale podobny post umieściłam dwa lata temu i cieszył się sporą liczbą wyświetleń. 

Praca

Po pierwsze - praca, to mój priorytet w te wakacje, bo chcę właśnie trochę zarobić, szczególnie na jakiś dłuższy wyjazd, o ile taki się uda. Poza tym nie wyobrażam sobie też cały czas bezczynnie siedzieć i po prostu leniuchować, wolę jakiś balans. Mam nawet już pierwsze trzy dni pracy za sobą i muszę powiedzieć, że jest całkiem w porządku, na razie jestem pozytywnie nastawiona, haha, czas również szybko mi w tej pracy leci. No a tak w ciągu roku nie pracuję podczas studiów, stwierdziłam, że pierwszy rok właśnie sobie daruję, żeby się po prostu zaklimatyzować i zobaczyć, jak na razie wyglądają same studia. Może zmienię to od kolejnego semestru. 

Wyjazd na wakacje za granicę

Nigdy nie byłam na takich wakacjach za granicą gdzieś w ciepłych krajach polegających na wylegiwaniu się nad wodą, a chętnie właśnie odwiedziłabym jakąś Chorwację czy Turcję. To pierwszy raz, kiedy będę mogła sobie na takie wakacje pozwolić i właśnie mam nadzieję, że to się uda. Do tej pory z takich krajów byłam tylko w Hiszpanii, ale to była wycieczka szkolna, więc też zupełnie inna sprawa. 

Wypady nad jezioro

Uwielbiam spędzać latem czas nad jeziorem - poopalać się, potem schłodzić w wodzie, bawić się ze znajomymi. Jest wtedy tak sielsko i póki właśnie nie wyjadę gdzieś na wakacje za granicę, w 100% będę zadowolona z takiej formy odpoczynku. Zastanawiam się tylko kiedy i jak, bo wraz z rozpoczęciem studiów wszyscy się rozjechaliśmy i trudno się razem teraz spotkać. Jednakże mam nadzieję, że kilka takich wypadów nad jeziorko zaliczę! To w sumie must-have każdych wakacji. 

Oglądanie Disney+

To jest chyba punkt każdej osoby na liście wakacyjnych planów. Wydaje mi się, że też może nie starczyć czasu na wszystkie pozycje, które sobie zapisałam, choć jestem już na drugim sezonie Hanny Montany, haha. Choć nie do końca wychowałam się na bajkach i serialach Disneya, bo nie mieliśmy nigdy w domu kablówki, to teraz mam niezmierną ochotę i okazję do tego, by to nadrobić. Zresztą na platformie można obejrzeć też inne filmy czy seriale, niekoniecznie Disneya. Ja na swojej liście mam np. serial z Seleną Gomez, który jest całkiem świeży i niedługo wychodzi już drugi sezon. 
A wy wykupiliście sobie Disney+? 

Dzień zwiedzania Poznania

Choć już jakiś czas mieszkam w Poznaniu, to prawda jest taka, że nie za wiele miejsc w nim zobaczyłam, dlatego w planach właśnie postawiłam na taki cały dzień zwiedzania. Palmiarnia, Plac Wolności czy Ostrów Tumski są jednymi z moich punktów do nadrobienia. 

Przeprowadzka

To cel bardziej pod koniec wakacji, jak zacznie się kolejny semestr na uczelni. Oczywiście ta przeprowadzka będzie tylko w obrębie Poznania, ale razem z chłopakiem mamy zamiar po prostu znaleźć coś dla nas dogodniejszego, że tak powiem. Szukanie odpowiedniego mieszkania to nie lada wyzwanie, ale mam nadzieję, że uda nam się na coś fajnego zapolować. 


No i to by było tyle, jeśli chodzi o moją wakacyjną listę planów. Na pewno wiele rzeczy będzie spontanicznych i takich, których tu nie wymieniłam, ale w wakacje można sobie na to pozwolić! No i oby tylko pogoda dopisywała.

A jakie są wasze plany na tegoroczne lato? 

Do następnego!

czerwca 16, 2022

Mieszkam sama i czy jest mi z tym dobrze?

Mieszkam sama i czy jest mi z tym dobrze?

 Hej! 

Myślę, że dzisiaj poruszę dość ciekawy i chyba powszechny temat dotyczący mieszkania samemu. Taki post może być zresztą też jakąś podpowiedzią dla osób, które w tym roku pisały maturę i wyjeżdżają jesienią na studia. Wyobrażam sobie, że wielu z was właśnie teraz boryka się z tym problemem, na co się zdecydować - akademik, może jakaś kawalerka tylko dla siebie czy dzielenie mieszkania z kimś innym. Ja od paru dobrych miesięcy mieszkam sama, w sumie już prawie pół roku i mogę wam o tym trochę opowiedzieć z mojej perspektywy. Jednakże ani nie mieszkałam w akademiku, ani nigdy nie miałam współlokatorów, więc nie odniosę się czy nie porównam do tych sytuacji. Jedynym moim "współlokatorem" był mój chłopak, ale to się chyba nie liczy, haha, to temat na oddzielny wpis.

Nie będę aż tak wgłębiać się w moje życie prywatne, jeśli pozwolicie, ale zacznę od tego, że sama raczej nie zdecydowałabym się na mieszkanie w pojedynkę. To, że aktualnie jestem w takiej sytuacji, nie zależy zbytnio ode mnie. Oczywiście miałam tego świadomość, że może się tak stać, ale stwierdziłam, iż dam sobie radę. No i właśnie, jak jest naprawdę? Jakie są plusy i minusy mieszkania samemu? 


Mieszkanie samemu to na pewno spora swoboda i ja to bardzo odczuwam i też z tego się cieszę. To fakt, że wszystkim muszę zająć się sama i nie mam na kogo liczyć, ale również sama decyduję co, gdzie, kiedy i jak. Np. posprzątam, kiedy będę miała na to czas i ochotę. Wszystko mam do własnej dyspozycji. Nie muszę się martwić, że ktoś zje moje jedzenie z lodówki, a w łazience mogę przebywać tak długo, jak chcę. Gdy wracam do domu rodzinnego, w którym jest nas całkiem sporo, to zawsze jest tzw. "bitwa" o łazienkę, haha, i zawsze mam gdzieś to z tyłu głowy, że inni też chcą z niej skorzystać. 
Poza tym cały czas mam praktycznie dla siebie, nikt mi nie przeszkadza. Gdy się uczę na studia, mogę się w pełni na tym skoncentrować. Mogę też odpalić muzykę na full taką, jaką lubię (oczywiście bez przesady, bo są też sąsiedzi) i śpiewać, choć fałszuję. Mieszkanie urządzam sobie we własnym guście. No i z nikim oczywiście nie muszę się pieniężnie rozliczać.


Jeśli chodzi o wady, to w mojej opinii, główną wadą jest możliwość odczucia samotności. Mimo że bardzo lubię przebywać sama, to mieszkanie samemu to już inna sprawa. Wiadomo, z czasem można się do tego przyzwyczaić, ale jeśli na co dzień kompletnie nie mamy z nikim kontaktu, pracujemy czy uczymy się zdalnie, możemy się poczuć przytłoczeni. Przyznam szczerze, że miałam już wiele takich dni, gdy po prostu czułam się samotna, wracałam do mieszkania i ogarniała mnie taka pustka. Gdy nie mam za wiele zajęć na uczelni, to właśnie głównie przesiaduję sama. Zdarzają się też dni, gdy nawet kompletnie nigdzie nie wychodzę. Fakt, że nie mam do kogo się odezwać, choć w sumie codziennie rozmawiam przez telefon np. z mamą, sprawił, iż zaczęłam gadać sama do siebie, haha. Jeśli ktoś też sam mieszka, może dać znać w komentarzu, czy również tak robi. 
Jednym z minusów, jeśli nie mieszkacie na swoim, są na pewno koszty. Wynajęcie kawalerki czy mieszkania pojedynczo jest droższe. Wiadomo, w akademiku wyjdzie to trochę taniej, ale tam raczej zawsze dzielicie z kimś pokój. Mieszkanie samemu jest po prostu nieopłacalne, tym bardziej, że aktualnie ceny idą w górę. Choć wcześniej wspomniałam, iż brak konieczności rozliczania się z kimś pieniężnie jest zaletą, to jednak jeśli zależy nam jak najniższych kosztach, nie będziemy na ten aspekt zwracać najmniejszej uwagi, zwłaszcza jako studenci. Mnóstwo studentów z reguły dzieli ze sobą mieszkania i to jest jak najbardziej fajna opcja, jeśli potraficie się dogadać w tej kwestii. 



Odpowiadając w końcu na pytanie w tytule - mieszkam sama i nie jest z tym mi do końca dobrze. Jak widzicie, ma to wiele swoich zalet, ale jednak ta samotność, poczucie, że wracam do domu i nikt tam na mnie nie czeka, przeważa o tym, iż nie chciałabym mieszkać sama na dłuższą metę. I tak nie będzie, w sumie zostały mi tylko niecałe dwa miesiące, więc bardzo się cieszę. 

I na koniec mam dobrą radę dla par, które myślą o wynajęciu kawalerki: to zły pomysł. Mimo że jesteście parą, to w wielu sytuacjach będziecie sobie po prostu przeszkadzać. Zawsze warto mieć jednak ten dodatkowy pokój/ osobną sypialnię. Mówię to oczywiście na własnym doświadczeniu, haha. 

A wy co uważacie o mieszkaniu w pojedynkę?

Do następnego!

czerwca 08, 2022

Ulubieńcy wiosny 2022

Ulubieńcy wiosny 2022

 Hej! 

Od ostatniego wpisu, w którym narzekałam na niezbyt ciekawą pogodę, zdążyło się trochę w tej kwestii zmienić i dzisiaj, bynajmniej u mnie w Poznaniu, wszyscy mogliśmy cieszyć się piękną, słoneczną i ciepłą pogodą. Koniecznie musiałam się wybrać na spacer i zaczerpnąć trochę tego słoneczka (oczywiście wcześniej smarując się kremem z spf, pamiętajmy o tym). W dzisiejszym poście z ulubieńcami tegorocznej wiosny znalazł się nawet właśnie jeden spf, więc jeśli jesteście go ciekawi lub też pozostałych ulubieńców, to serdecznie zapraszam do dalszego czytania! 

Skoro wspomniałam już o tym kremie, to zacznijmy od niego. Myślę, że większość z was go doskonale zna. Jest to spf 50+ od Lirene. Wydaje mi się, iż jest on właśnie bardzo często polecany jako jeden z tańszych jak nie najtańszych spf'ów. Czaiłam się na niego już od jakiegoś czasu, ale najpierw chciałam wykończyć mój poprzedni krem. Cieszę się, że udało mi się go w końcu upolować, bo zazwyczaj przy szukaniu produktów z polecajek nie dopisuje mi szczęście, haha. No i krem okazał się faktycznie bardzo fajny. Jest lekki, nie bieli, śmiało można go używać pod makijaż. Może nie jest to stricte wiosenny ulubieniec, bo znajduje się w mojej kosmetyczce dość krótko, ale już zdążyłam się z nim polubić i nie mogło go tutaj zabraknąć. 

Zostając przy kosmetykach i pielęgnacji (bo oprócz kosmetyków dzisiaj pojawią się też inne rzeczy), przejdę od razu do kolejnego ulubieńca jakim jest żel pod prysznic Ziaja o zapachu mięty herbacianej. Zwykły żel, który po prostu zauroczył mnie tym pięknym zapachem i dzięki temu znalazł się w dzisiejszym poście. O takim żelu chyba nie ma co się za wiele rozwodzić, bo pod innym kątem poza zapachem nie da się go ocenić. Pieni się, więc chyba myje, co nie? :D Poza tym kosztuje też niewiele w porównaniu do innych marek, a butelka ma aż 500ml. 

Kolejnym produktem pielęgnacyjnym jest odżywka proteinowa od OnlyBio. Tak jak emolientowa ta również sprawdziła się u mnie bardzo dobrze, jednakże z tą różnicą, że obie mają oczywiście inne zastosowanie. Proteinowa jest przeznaczona dla włosów bez objętości, przyklapniętych, które mają tendencję do zbijania się w pojedyncze pasma. To zdecydowanie był problem, z którym się zmagałam, ale aktualnie mogę powiedzieć, że w jakiejś części się z nim uporałam. Stosuję odżywkę regularnie i naprawdę widać różnicę. Ogółem chyba mogę stwierdzić, iż produkty od OnlyBio bardzo służą moim włosom, więc co bym nie przetestowała, to by się pewnie sprawdziło. 

Ostatnio też w końcu zdecydowałam się przetestować którąś z pomadek Carmex. W sumie to trochę dziwne, że wcześniej nigdy żadnej nie miałam, no ale przyszedł czas to nadrobić i śmiało stwierdzam, iż są faktycznie świetne i super nawilżają usta, bynajmniej ta którą, ja mam. Całą wiosnę chyba tylko z niej korzystałam, jeśli chodzi o pielęgnację ust. Poza tym ta zawiera też spf 15, więc to dodatkowy plus zwłaszcza przy takiej słonecznej pogodzie. 

Ostatnim pielęgnacyjnym ulubieńcem jest krem od SVR, który wam już na blogu przedstawiałam (tutaj link), więc jeśli jesteście chętni dowiedzenia się o nim więcej, zapraszam do wpisu pod linkiem. W każdym razie pojawia się w dzisiejszych ulubieńcach, ponieważ już po dłuższym okresie używania go jestem naprawdę zadowolona.  

Jeśli chodzi o kosmetyki do makijażu, mam do pokazania dwa produkty. Pierwszy to bronzer w płynie od Sheglam, który również już mogliście widzieć na moim blogu przy okazji zamówienia z Shein (tutaj link), więc tutaj znów nie będę za wiele o nim mówić. Całe ostatnie dwa miesiące po niego non stop sięgałam, zarówno przy codziennym makijażu jak i tym bardziej wyjściowym. Jest rewelacyjny, łatwo się z nim pracuje i daje piękny efekt. 


Drugim produktem jest róż od Miss Sporty, który już w sumie długi czas mam w swojej kosmetyczce, ale prawie w ogóle z niego nie korzystałam. Przypomniałam sobie o jego istnieniu, haha (btw. to jedyny róż, jaki posiadam) i teraz cały czas go używam, bo nie wiedziałam, że on potrafi tak pięknie wyglądać na buzi. Kiedyś jakoś właśnie nie byłam przekonana do róży, może też dlatego, że nie umiałam ich nakładać, ale aktualnie nie wyobrażam sobie pełnego makijażu bez niego. Robi świetną robotę! Twarz od razu wygląda tak świeżo. Poza tym bardzo ładnie się mieni dzięki błyszczącym drobinkom i przy nim można w sumie ominąć już rozświetlacz. Jestem totalnie zakochana. Nie wiem tylko, czy ten róż nadal jest w sprzedaży, ale jeśli tak to naprawdę polecam. Nr mojego odcienia to 001.



Z rzeczy poza kosmetycznych mam czterech ulubieńców. Pierwszym z nich jest taka różowa opaska, którą również mam z Shein. No jest ona po prostu przeurocza i używam jej do odgarnięcia włosów właśnie przy porannej czy wieczornej pielęgnacji. Ostatnio polubiłam róż i wszystko, co różowe mi się podoba, haha. Do wyboru były jeszcze inne kolorki. 


Teraz mam do pokazania wam aż trzech ulubieńców z Primarka. Odkąd mieszkam w Poznaniu, Primark to mój drugi dom, haha. Wielokrotnie myślałam o tym, żeby wrzucić wam na bloga np. jakiś haul zakupowy z tego sklepu, ale moje zakupy nie są nigdy na tyle duże, raczej częste a mniejsze, ale przemyślę jeszcze tego typu post. 
Jednym z moich must-have podczas zakupów w Primarku są świeczki. Jest tam ich w sumie sporo i w naprawdę niskiej cenie (te, które wam teraz pokażę kupiłam za 2zł). No i wszystkie mają przepiękne zapachy. Zauważyłam, że przeważają raczej kwiatowe, ale i tak jest to spory wybór. 


Poza świeczkami można dorwać takie odświeżacze powietrza (?) w mgiełce. Ta, którą ja mam, ma również kwiatowy zapach, ale jest on naprawdę śliczny i fajnie odświeża wnętrze mieszkania. No i jest to niesamowicie wydajna rzecz, a również za grosze. 


Ostatnim ulubieńcem na dziś jest taka oto butelka z wkładem na owoce. Ma ona aż 700ml i szczerze przyznam, że pomogła mi ona w piciu dużej ilości wody w ciągu dnia. Tym bardziej, jeśli nie lubicie smaku zwykłej wody, to można właśnie w ten wkład włożyć sobie jakieś owoce. Ja kroję np. cytrynę i tam wkładam jej plasterki. Świetna sprawa. Butelka też w ogóle nie przecieka, a trochę się tego obawiałam, bo te zamknięcie na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt precyzyjnie. Jedynie to, co mnie zmartwiło, to takie "wgniecenie" z jednej strony, nie mam pojęcia, jak to się stało, ale mniejsza z tym. Butelkę mam cały czas przy sobie, czy to w domu czy na uczelni i naprawdę jestem z niej zadowolona. 


Sporo tym razem tych ulubieńców wyszło, chyba mój rekord, haha. 
Co myślicie o tych rzeczach/produktach? Może sami coś z tego mieliście?

Do następnego! 

czerwca 01, 2022

Summer inspirations 2022

Summer inspirations 2022

 Hej! 

Trudno mi uwierzyć, że mamy już czerwiec, bo jeśli chodzi o pogodę, to niezbyt przypomina o trwającej wiośnie, a za chwilę nadchodzi przecież lato. Jakoś w połowie maja mogliśmy się cieszyć jeszcze naprawdę pięknym słońcem i ciepłem, a aktualnie dostaję tylko na telefon powiadomienia o burzach i deszczach. Niezbyt optymistycznie wchodzimy w ten nowy miesiąc. Dla mnie w dużej mierze nie będzie on zbyt radosny, bo czeka mnie znowu mnóstwo nauki na studiach. Są tu jeszcze jacyś studenci, którzy "nie mogą doczekać się" sesji? 

Jednakże z racji właśnie tego zbliżającego się lata, który, mam nadzieję, będzie obfitował w cudowną pogodę, wracam dzisiaj do was z kolejną porcją inspiracji! Zapraszam!








(Źródło - Pinterest)

Ja już nie mogę doczekać się wakacji i wyjazdów nad jeziorko! A jak u was? Macie jakieś plany?

Do następnego!

Copyright © Zofia Adam , Blogger