lipca 22, 2023

"Wendeta po śmierć" Nora Roberts | Recenzja książki

"Wendeta po śmierć" Nora Roberts | Recenzja książki

Hej! 

Nie ukrywam, lekka wtopa, ponieważ grubo spóźniłam się z tym wpisem, haha. Gdybym się spięła, z pewnością pojawiłby się on szybciej, jednakże i tak jest zaskakująco dobrze z moją aktywnością na blogu. Staram się korzystać z wakacji i wolnego czasu. Całkiem spontanicznie zdecydowałam się także na odświeżenie mojego pokoju i pomalowanie ścian. Na szczęście pomógł mi w tym narzeczony i uporaliśmy się z remontem w dwa dni. Poza tym byłam także na integracji firmowej i pierwszy raz spływałam kajakiem. Ciekawe doświadczenie, jednakże tego typu sport chyba nie dla mnie. Dwa dni temu zrobiliśmy sobie również mniejszą paczką w dwie pary wycieczkę do Suntago. Kupiliśmy bilety na cały dzień i skorzystaliśmy z prawie wszystkich atrakcji. Naprawdę świetna zabawa! Jedynym minusem były oczywiście tłumy ludzi. Niestety dłużej czekało się w kolejce na zjeżdżalnię niż się z niej zjeżdżało. Mimo wszystko było warto i kiedyś na pewno tam wrócimy!

O czym jednak w dzisiejszym wpisie? Dzisiaj wracam do Was z recenzją książki "Wendeta po śmierć" Nory Roberts. Uwielbiam tą autorkę i ta książka jest już którąś z kolei w mojej kolekcji. Na blogu chyba jednak nie recenzowałam jeszcze żadnej innej od Nory Roberts. Jest to zatem pierwsza recenzja książki od tej pisarki. Jej powieści to głównie thrillery, czyli mój ulubiony gatunek książek. Tą książkę dostałam  natomiast od mojej siostry już na święta Bożego Narodzenia. Zaczęłam ją czytać, jednakże brak czasu nie pozwolił mi jej dokończyć. Wróciłam więc do niej w te wakacje i postanowiłam, że ją Wam zrecenzuję. Dawno zresztą nie pojawił się na moim blogu żaden wpis z analizą książki. O czym więc jest "Wendeta po śmierć"?

Historia opowiada o pracy pani porucznik wydziału zabójstw nowojorskiej policji Eve Dallas. Tym razem zajmuje się ona śledztwem dotyczącym tajemniczej śmierci kilku mężczyzn. Okazuje się, że za morderstwami kryje się niejaka Lady Justice. Pozostawia ona zmaltretowane ciała mężczyzn przed ich własnymi domami. Ponadto dołącza do nich liściki zawierające wiersz, który wyjaśnia, dlaczego mężczyźni musieli zginąć. Eve stara się więc dowiedzieć, kim jest lub są mściciele i jaki jest motyw zabójstwa mężczyzn. 

Trudno tak naprawdę dobrze zrecenzować książkę bez zarzucenia odrobiny spojlera. Jedno jest jednak pewne - ta książka zdecydowanie zasługuje na to, aby ją przeczytać. Myślę, że spodoba się każdemu, kto tak jak ja kocha thrillery oraz dramaty z nutką wątku miłosnego. Choć historia de facto skupia się na śledztwie tajemniczych morderstw, przeplata się w niej również nieco romantyzmu. Wątek miłosny dotyczy tutaj w szczególności głównej bohaterki Eve oraz jej męża Roarka, który wspiera swoją ukochaną w pracy, a także jest samym konsultantem cywilnym policji i bierze udział w wielu wydarzeniach mających miejsce w książce. 

Historia jest naprawdę ciekawa i oryginalna. Nie jest to kolejny dramat o desperacji i zabójstwie "z miłości". Powieść porusza naprawdę wiele interesujących problemów. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to to, że koniec fabuły jest dość oczywisty, a tok wydarzeń jasno na niego nakierowuje. Gdyby zakończenie było bardziej niebanalne, książka nabrałaby jeszcze więcej charakteru. Każdy kolejny rozdział zachęca jednak do przeczytania kolejnego, aby upewnić się, czy nasze, a przede wszystkim przypuszczenia Eve Dallas są słuszne.

Książka nie należy do najkrótszych, ale naprawdę szybko się ją czyta. Cieszę się, że w końcu udało mi się ponownie po nią sięgnąć. Powiem Wam też, że jestem już w trakcie czytania kolejnych książek, które pewnie również niebawem tu zrecenzuję. Muszę jednak uprzedzić, iż najbliższy okres będzie u mnie znów dosyć intensywny, więc najbliższy post zapewne pojawi się dopiero w sierpniu. Jest sporo planów, w których mieści się miedzy innymi wylot na wakacje. Z niego także planuję napisać relację na bloga. Wyczekujcie!

Znacie Norę Roberts, a może nawet tą książkę? Co o niej myślicie? 

Do następnego!

lipca 07, 2023

Róż w płynie Rare Beauty | Recenzja

Róż w płynie Rare Beauty | Recenzja

Hej! 

Myśl o zakupie któregoś produktu od Rare Beauty chodziła już za mną od czasu, kiedy kosmetyki tej marki trafiły do Polski. Nie jestem jakąś dużą maniaczką makijażu, ale marzyłam o posiadaniu produktu od Seleny Gomez. Uwielbiam tą artystkę, zarówno jako aktorkę, jak i piosenkarkę, dlatego też cieszyłam się, gdy Rare Beauty w końcu pojawiło się w polskiej Sephorze. Wstrzymałam się jednak z zakupem, gdyż kosmetyki nie należą oczywiście do najtańszych, a wybór w produktach był jeszcze dość ograniczony. Poza tym wolałam poczekać na recenzje, aby upewnić się, że marka jest faktycznie dobra. Koniec końców wyszło na tym, że na moje urodziny w maju otrzymałam bon zakupowy do Sephory, więc oczywiście wykorzystałam go na jeden z kosmetyków od Rare Beauty. Zdecydowałam się na róż w płynie w kolorze Believe.


Dlaczego akurat mój wybór padł na róż? Ponieważ ten produkt zbiera chyba najwięcej pozytywnych opinii. Naczytałam się na jego temat tyle dobrego, że nie sposób było zdecydować się na coś innego. Poza tym ostatnio róż jest u mnie nieodłącznym elementem makijażu. A dlaczego akurat kolor Believe? Szczerze powiedziawszy celowałam w zupełnie inny odcień, ale wybór zarówno w sklepie stacjonarnym Sephory, jak i internetowym jest ograniczony. Wybrałam się do drogerii, żeby najpierw zapoznać się z odcieniami różu na żywo, ale mocno się zdziwiłam, gdyż w sklepie dostępny był tylko jeden odcień, który totalnie nie przypadł mi do gustu. Wstrzymałam się więc z zakupem. Następnym razem natrafiłam właśnie na kolor Believe i stwierdziłam, że w sumie ładnie się prezentuje - jest to dosyć intensywny odcień w kolorze brudnego różu.

Sama buteleczka, w której znajduje się produkt, również urzeka. Choć jest nieduża, róż z pewnością starczy mi na bardzo długo, ponieważ jest naprawdę wydajny. Z racji tego nie zajmuje też dużo miejsca w kosmetyczce i można ją wziąć dosłownie wszędzie. Genialny jest natomiast aplikator, a w szczególności ta "kuleczka" - to niesamowicie ergonomiczne rozwiązanie, które ułatwia otwieranie produktu.


Jak natomiast sprawdził mi się sam róż? Krótko mówiąc, fenomenalnie! Wszystkie recenzje, z którymi się wcześniej zapoznałam, się potwierdziły. Róż faktycznie wykonuje świetną robotę i gwarantuje przepiękny efekt. Moje pierwsze wrażenie jednak nie było dość pozytywne, gdyż róż ma tak mocny pigment, że łatwo z nim przesadzić. No i ja na początku przesadziłam. Zresztą sami możecie zauważyć na zdjęciu, iż jest on rzeczywiście intensywny. Śmiało nałożyłam go sobie prosto na twarz, a gdy zaczęłam go rozprowadzać gąbka, szybko tego pożałowałam, haha. Dlatego też należy z nim uważać. Zdążyłam na szczęście nauczyć się z nim pracować i od teraz zapewnia naprawdę ładny, ale nieprzesadzony efekt na twarzy. Dosłownie odrobinę, "kropelkę" różu nakładam sobie na zewnętrzną stronę dłoni, a następnie za pomocą gąbeczki nakładam go dopiero na twarz. Jest to zdecydowanie najbezpieczniejsze rozwiązanie, które nie zrobi Wam krzywdy i nie zrujnuje całego makijażu. Intensywność można też śmiało pogłębiać według własnego uznania. A jak natomiast z trwałością różu? Muszę przyznać, że efekt piękne utrzymuje się przez cały dzień. Nie ściera się też jakoś mega łatwo. Dopiero płyn micelarny jest w stanie zmyć go z twarzy.

Podsumowując, róż sprawdza mi się naprawdę świetnie i śmiało polecam go każdemu, kto również zastanawia się nad zakupem któregoś z produktów od Rare Beauty.

A może sami mieliście już okazję przetestować ten róż?

Do następnego!

lipca 01, 2023

Summer inspirations 2023

Summer inspirations 2023

Jak na razie dobrze mi idzie z moją regularnością i mam nadzieję, że będzie tak chociażby przez całe lato. No i przyszedł już pierwszy dzień lipca! Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, póki nie usiadłam do pisania tego postu. Dzisiaj natomiast wracam do Was z letnimi inspiracjami, oczywiście ze sporym opóźnieniem przez moją dłuższą wcześniejszą nieobecność. Wszystkie inne wpisy z inspiracjami wstawiałam jeszcze przed faktyczną zmianą pory roku, ale stwierdziłam, że inspiracje to taka tradycja na moim blogu i trzeba koniecznie jej dotrzymać. Lato też już od dawna mamy w zasadzie w pełni. Co nieco popada, ale z reguły jest naprawdę przepiękna pogoda i pozostaje tylko wykorzystywać ją w pełni. No ale bez zbędnego przedłużania, zapraszam do obejrzenia letnich inspiracji z Pinteresta.









Jak Wam się podobają?

Do następnego!
Copyright © Zofia Adam , Blogger