kwietnia 26, 2022

Recenzja kremu SVR Sebiaclear Mat+Pores

Recenzja kremu SVR Sebiaclear Mat+Pores

 Hej! 

Przygotowani na majówkę? Ja się bardzo cieszę na trochę wolnego, mimo iż w zasadzie jeszcze przed chwilą mieliśmy święta. Poza tym tego roku majówka tak fajnie przypada, że będziemy mieli naprawdę długi weekend. Macie jakieś konkretne plany? Pogoda raczej nie ma być zachwycająca, ale grilla już jak najbardziej można rozpalać. 

U mnie ostatnio, i tak też będzie raczej w majówkę, jest na przemiennie dość intensywnie, jeśli chodzi o naukę i studia, a z drugiej strony bardzo "lajtowo". Drugi semestr ma zdecydowanie wymagające przedmioty i trzeba się faktycznie przykładać, ale jak to ja nienawidzę całe dnie ślęczeć nad notatkami, więc np. ostatnio spędziłam weekend nad naszym polskim morzem. Właściwie to jeden pełny dzień, ale myślę, że jak najlepiej wykorzystany. Co do pogody, to zdecydowanie mogłoby być cieplej, w końcu już końcówka kwietnia. Był okropny zimny wiatr i nie dało się posiedzieć na zewnątrz za długo, ale chociaż słoneczko świeciło. Taka mała odskocznia od codzienności jest naprawdę dobra. No i właśnie jeśli chodzi o majówkę, to czeka mnie znowu sporo nauki, ale w planach jest nawet impreza 18nastkowa, więc chociaż trochę się wyszaleję, haha. 

Ale przejdźmy już do konkretów, czyli do tematu dzisiejszego posta, a jest nim krem SVR Sebiaclear Mat+Pores. Jednak nie będzie to recenzja oparta na długotrwałej obserwacji, ponieważ kremu używam dopiero od tygodnia, ale na tyle jestem już zadowolona, że chętnie się nim z wami podzielę. 

Zdecydowałam się na ten krem oczywiście z powodu dobrych opinii, najpierw czytając o nim u innej blogerki. Może nie właściwie o tym samym konkretnie kremie, jednak także z linii Sebiaclear i dzięki temu zainteresowałam się innymi propozycjami tej marki. Moja cera ostatnio niestety znowu sobie nie najlepiej radzi, chociaż już walka z samym trądzikiem za mną, to nadal zmagam się z innymi aspektami takimi jak nadmierne wydzielanie sebum czy rozszerzone pory. Tak więc wybrałam ten konkretny krem, który jest właśnie przeznaczony dla cer tłustych, mieszanych, wrażliwych, z tendencja do trądziku i ma za zadanie zwęzić te pory i zmatowić skórę. Dodatkowo powinien nam pomóc ze zwalczaniem zaskórników i wągrów. Oczywiście brzmi to wszystko bardzo zachęcająco i obiecująco.

Krem posiada wiele składników aktywnych, które faktycznie świetnie działają na skórę. Jest to np. niacynamid, który właśnie reguluje wydzielanie sebum i sama już od dawna go stosuje jako serum. 

Przechodząc do takich "technicznych" rzeczy, to cieszę się, że krem jest zamknięty w tubce i naprawdę wygodnie się go aplikuje. Tubka ma 40ml, czyli taka standardową wielkość, ale wydaje mi się, że starczy to na długi okres, gdyż nie potrzeba wiele kremu, aby nałożyć go na całą twarz. Poza tym krem ma bardziej żelową konsystencję i jest naprawdę przyjemny, szybko się wchłania. Ja stosuję go oczywiście wieczorem, ale też rano, jeszcze przed nałożeniem SPF'u, ponieważ sam SPF najczęściej mocno natłuszcza mi tą buzię, a krem od SVR przynajmniej w jakimś stopniu mi ją zmatowi. 

Podsumowując, tak jak wyżej pisałam, jestem już zadowolona mimo dopiero tygodniowego stosowania. Krem faktycznie ładnie matuje buzię, choć wiadomo, że po dobrych kilku godzinach i tak twarz zaczyna mi się wyświecać. Jednakże myślę, iż dzięki dłuższemu stosowaniu będzie tylko lepiej. Co do porów, to nie ma oczywiście efektów z kosmosu, ale jakoś daje sobie z nimi powoli radę. W zasadzie nie ma zbytnio niczego do czego na ten moment mogłabym się przyczepić. Krem naprawdę fajny, przyjemny, milionów też nie kosztuje, więc polecam samemu przetestować. 

A może już znacie ten produkt? Co myślicie?

Do następnego!

kwietnia 19, 2022

Pink hands

Pink hands

 Hej!

Jak wasze nastroje po świętach? Też jesteście tak objedzeni tymi wszystkimi ciastami jak ja? Uwielbiam jedzenie, ale wiadomo, że po którejś porcji ma się już dość, haha, a przecież trzeba jeszcze zajechać do kolejnych gości itd. Na szczęście czy też nieszczęście, bo trzeba wracać do normalności, święta się już skończyły i zajrzałam tu w końcu na bloga. Przyznam, że spadła tu nieco moja regularność, ale jak tylko mam czas i wenę, to zawsze się do was odzywam. Tak też dzisiaj wracam z nowym wierszem, jak zwykle po kilkumiesięcznej przerwie. Mam nadzieję, że wam się spodoba!


Różowe dłonie objęły tą twarz
I mimo zimna
Uczucie najwspanialsze na świecie
Z dnia na dzień
Nieustannie niewiadoma jutra
Czy los pozwoli znów tu wrócić
Nie można:
Czekać
Stać
Wypatrywać
Martwić się tym, czego nie ma
Co może nieuchronne
Jeśli chcesz
Te dłonie znów obejmą twarz
Może już cieplejsze
Ale wykorzystaj czas
Który zresztą szybko minie
Jak te wszystkie
najwspanialsze uczucia na świecie




Do następnego!

kwietnia 07, 2022

|4| Movie favourites

|4| Movie favourites

 Hej!

Czas w końcu na kolejne podsumowanie tego, co udało mi się w ostatnim czasie obejrzeć, zarówno z filmów jak i seriali. W ostatnim wpisie w grudniu uwzględniłam też seriale i myślę, że przy tym zostaniemy, ponieważ nie widzę większego sensu robić osobnych postów, skoro wszystko można zebrać razem. Może źle się wyraziłam z tym podsumowaniem, bo oczywiście przedstawię wam tutaj tylko seriale i filmy, które mi się spodobały i nie są stratą czasu. Jednakże przyznam, że na Netflixie, bo głównie tam oglądam, coraz mniej jest interesujących pozycji i wiele zostało usuniętych. Ale przechodząc do rzeczy:

Pierwszym filmem na mojej liście jest Sweet Girl.


Ten film oglądałam już jakiś czas temu, więc nie wiele z niego pamiętam, ale był naprawdę ciekawy, nawet wzruszający i było dużo akcji, więc nie da się przy nim zasnąć. Niestety chyba nie udało mi się obejrzeć końcówki filmu, także będę musiała to nadrobić i obejrzeć od nowa, koniecznie. 

Film ogółem opowiada o historii ojca z córką, po tym jak stracili jego żonę a jej mamę, która była ciężko chora. Bohater nie potrafi się z tym pogodzić i chce się zemścić na ludziach odpowiedzialnych za śmierć kobiety. Poza tym musi dbać i chronić swoją córkę, jedyną bliską osobę, która mu pozostała. Mężczyzna zaślepiony rządzą zemsty, dokonuje niewyobrażalnych rzeczy i zaczyna być przez to ścigany. Razem z córką muszą więc uciekać i się ukrywać.

Swatamy swoich szefów


Ten film również oglądałam już dosyć dawno, ale sobie o nim przypomniałam i stwierdziłam, że musi się w tym wpisie pojawić. Jest to komedia romantyczna i w sumie sam tytuł już wszystko zdradza. Dwójka pracowników decyduje się umówić na randkę swoich uprzykrzających im życie szefów, licząc na to, że miłość zrobi z nich "łagodniejszych" ludzi. Może nieco zaspoileruję, ale łatwo się tego domyślić, że koniec końców to nie przełożeni się w sobie zakochują, a właśnie ci pracownicy. Poza tym zdecydowałam się na ten film, ponieważ gra w nim Zoey Deutch i bardzi lubię tę aktorkę. Myślę że jest to fajna, luźna propozycja na miły wieczór we dwojga.

Ktoś z nas kłamie


Kolejnym ulubieńcem jest serial stworzony na podstawie książki o tym samym tytule.
Jest to opowieść kryminalna, a ja takie strasznie uwielbiam i zresztą można to wywnioskować po moich recenzjach książkowych, haha. Serial jest dosyć świeży i ma na razie jeden sezon. Jestem bardzo ciekawa, czy może ukaże się kolejny i o czym konkretnie dalej będzie.

Historia opowiada o czwórce uczniów, którzy są zamieszani w śmierć innego ucznia. Właściwie to są głównymi podejrzanymi, ale żadne z nich nie uważa, że jest winne. Zaczynają więc współpracować, aby znaleźć prawdziwego zabójcę. 

Myślę, że jest to fajna propozycja dla młodzieży, ale nie tylko. To serial do obejrzenia w jeden weekend i jest tego wart.

Mroczne pożądanie


Drugim serialem jest "Mroczne pożądanie". Jest to meksykańska produkcja, ostatnio właśnie bardzo popularna na Netflixie, więc ja też stwierdziłam, że obejrzę. Serial totalnie mnie pochłonął. Po każdym odcinku już miałam ochotę obejrzeć kolejny, aby wiedzieć, co się dalej wydarzyło w życiu bohaterów. To również jest kryminalna propozycja z dużym udziałem wątku miłosnego. 

Serial, jeśli chodzi o pierwszy sezon, a ma dwa, opowiada o mężatce, która wyjeżdża do przyjaciółki na weekend. Kobiety wychodzą na imprezę i tam główna bohaterka poznaje młodego mężczyznę, z którym nawiązuje romans. Po powrocie do domu okazuje się, że jej przyjaciółka nie żyje. 

Historia rozwija się naprawdę ciekawie i mogę wam zagwarantować, że nie będziecie się mogli oderwać. 

Oszust z Tindera


Ten film chyba już każdy kojarzy. Mimo że wyszedł wprawdzie dopiero dwa miesiące temu, to uzyskał już dużą popularność. Sama postanowiłam się za niego wziąć, ale szczerze nie spodziewałam się, że jest to film dokumentalny. Tego typu filmów raczej nie oglądam, ale ten bardzo mnie zainteresował. Jest on oczywiście stworzony na podstawie autentycznych faktów. W filmie biorą udział dwie kobiety, które opowiadają o tym, jak poznały oszusta na aplikacji randkowej i jak dalej potoczyły się ich losy. Mężczyzna, z którym pisały i randkowały, podawał się za bogatego potentata diamentów i wyłudzał od nich pieniądze, twierdząc, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i z pewnością je im zwróci.
Film uświadamia zdecydowanie, iż trzeba uważać z kim mamy do czynienia, zwłaszcza znając tę osobę tylko z internetu. Myślę, że warto obejrzeć tę propozycję, jest naprawdę ciekawa i może nawet edukująca.
 
Nie patrz w górę


Kolejnym ulubieńcem jest już wielokrotnie nominowany film do nagród z naprawdę świetną obsadą, do której należy Leonardo DiCaprio czy Jennifer Lawrence. Występuje w nim nawet Ariana Grande. Jest to komedia z elementami katastroficznymi, ponieważ film opowiada o zbliżającym się końcu świata, ale zostaje to wszystko przeobrażone w bardzo komiczny sposób. Ludzie nie chcą uwierzyć na słowo dwóm astronomom, że wkrótce na Ziemie spadnie kometa i tworzą nawet żarty na ich temat, a ci nieustannie nadal próbują przemówić wszystkim do rozsądku. 

Mi film przypadł do gustu, jest nieco inny i może nawet charakterystyczny. Nie jest to kolejna sucha komedia, których czasem ma się już dość. Tutaj historia jest faktycznie ciekawa i zabawna z tego względu, jak mimo wszystko bohaterowie próbują wytłumaczyć światu, że zbliża się coś nieuniknionego i katastrofalnego.

Rodzina od zaraz


Kolejnym ulubieńcem i już ostatnim jest również komedia, ale już bardziej w standardowym wydaniu. Cieszę się, że okazałą się naprawdę przyjemna do obejrzenia, bo bałam się, iż będzie po prostu nudna. Tutaj nie ma się za wiele co o niej rozwodzić, tak myślę, ponieważ historia jest dość prosta. Małżeństwo w końcu podejmuje temat dzieci i razem decydują, że chcą je adoptować. Jednakże postawili sobie wysoką poprzeczkę, adoptując aż troje dzieci i tak, jak można się domyślić, mają z tym sporo problemów i nie potrafią się odnaleźć w nowej sytuacji. Historia kończy się jednak szczęśliwie. 

___________

Znacie te propozycje? Może już coś z nich obejrzeliście?

Do następnego!

kwietnia 01, 2022

Serum z retinolem od Revolution

Serum z retinolem od Revolution

 Hej! 

Jak wasze samopoczucia? Szczerze u mnie ostatnio trochę słabiej, jestem jakaś rozkojarzona, pogoda automatycznie się pogorszyła i ja mam jakiegoś takiego większego lenia. Oby to wszystko szybko się poprawiło. Natomiast dzisiaj wracam do was z nową recenzją serum z retinolem od Revolution.

Już jakoś dwa miesiące stosuję ten produkt i myślę, że mogę co nieco na jego temat powiedzieć, aczkolwiek już na wstępie zaznaczę, iż nie przyniósł on oszołamiających rezultatów.


Z samą marką Revolution nie miałam wcześniej za wiele do czynienia. Jedynym innym produktem od nich w moim posiadaniu jest paleta cieni, do której często sięgam, gdy robię jakiś mocniejszy, okazyjny makijaż. Te serum zdecydowanie wzięłam w ciemno, ponieważ nie słyszałam o nim wcześniej. Szukałam po prostu czegoś z retinolem, a promocyjna cena przekonała mnie do tego produktu. Co więcej serum zawiera dodatkowe składniki takie jak kwas hialuronowy czy niacynamid. Z niacynamidem już się zapoznałam i moja skóra go dość polubiła, więc stwierdziłam, że ten produkt może być całkiem fajny. Stężenie, które wybrałam, to 0,3%. To raczej dużo na początek, wcześniej nie miałam styczności z retinolem, ale na spokojnie sprawdziłam, jak skóra zareaguje na taką dawkę i nic specjalnego się nie stało, także dalej stosowałam serum w mojej wieczornej pielęgnacji. 

Jeśli chodzi o samo opakowanie i buteleczkę, to prezentują się naprawdę ładnie, estetycznie i przekonująco. Cieszę się właśnie, że produkt aplikuje się za pomocą pipety, to zdecydowanie ogółem ułatwia dozowanie i nakładanie odpowiedniej ilości serum. Jednakże w tym przypadku nieco się zawiodłam. Produkt naprawdę trudno się dozuje, ale wydaje mi się, że jest to w większości wina konsystencji. Serum jest dość gęste i ma żółty kolor. Szczerze nie wiem, czy tak powinno być, ale nie wyrządziło mi to na buzi żadnej krzywdy. W każdym razie utrudnia to użytkowanie i jest to dla mnie duży minus. Warto jednak zaznaczyć, iż ten żółty kolor absolutnie nie zostaje na skórze. Wszystko szybko się wchłania i ładnie rozprowadza. 

A co z efektami?

Tutaj niestety ciężko coś konkretniejszego powiedzieć, ponieważ nie zauważyłam do tej pory większych efektów. Po zastosowaniu serum skóra jest zdecydowanie dobrze nawilżona, ale nic poza tym nie zauważyłam. Nieszczególnie widzę, aby produkt ograniczał występowanie przebarwień czy wyrównywał koloryt cery. Być może lepsze rezultaty będzie można zaobserwować później, ponieważ retinol to substancja działająca odmładzająco, za której stosowanie będę mogła podziękować sobie dopiero za kilka lat. Jednak jestem przekonana, że jest zapewne wiele innych produktów z retinolem, które działają o wiele lepiej od tego i w krótszym czasie. Może polecacie jakieś inne dobre sera?

Do następnego!

Copyright © Zofia Adam , Blogger