listopada 24, 2019

No title

No title
Pisząc wiersze, czasem nie mam nawet konkretnego celu czy kierunku, wątku, motywu, w którym chcę przekazać moje uczucia. Czasem nie mam pomysłu na tytuł, nie umiem dokładnie opisać tego, jak się czuję. I pozostawiam tekst bez ogólnej nazwy na jakiś czas albo nawet na zawsze.



 W ten sposób w sumie każdy więc może zinterpretować inaczej mój wiersz, może się odwołać do własnych uczuć, doświadczeń. I myślę, że to jest też w takich wierszach piękne. Nie ma jak na języku polskim w szkole narzuconej jednej interpretacji, a jak źle zrozumiesz utwór, to nauczycielka cię wyzwie. Uważam, że osoba, która pisze wiersze, chce nawiązać jakiś kontakt i więź z odbiorcami, powinna ująć, to o czym chce powiedzieć, w takim sposób, aby oni mogli się z nią utożsamiać i móc powiedzieć "ejj, ja też tak mam!". I praktycznie też nie chodzi tu tylko o formy literackie. Tym samym motywem kierują się blogerzy, youtuberzy, wokaliści w swoich piosenkach, wszelakie osoby trafiające do większej grupy społeczności.


Zanim gdziekolwiek się dostałam,
Zazwyczaj więził mnie kaganiec,
Raczej na poboczu się przypatrywałam
Zdarzeniom z innego świata.

Obca mi była ludzkość,
Która mną też gardziła.
Nie raz złamałam którąś kość
Na prostej kamiennej ścieżce.

Dano mi więc laskę, założono gips.
Moja własna bezradność nie poszła ostatecznie na nic.


Przyznajmy sobie szczerze, że wszystkie teksty na języku polskim Kochanowskiego czy innych poetów odnoszą się raczej typowo jedynie do ich własnych doświadczeń i nie da się tu zbyt z nimi utożsamiać, tym bardziej, że zmieniły się przez tyle wieków perspektywy i cały obraz świata oraz sam język. Trudno nam zrozumieć, co ma na myśli poeta, gdy w około tyle rożnych archaizmów. 
Oczywiście nie kwestionuję tutaj wielkości talentów tych wielkich autorów. Ale myślę raczej nad takim terminem jak "ponadczasowość", wszystko może się zmienić, ale nie ludzie, ich mentalność, osobowość.




 Jak interpretujecie mój utwór? Co odczuwaliście, czytając go?

listopada 10, 2019

How I care my hair? / Garnier Fructis Hair Food

How I care my hair? / Garnier Fructis Hair Food
Te ostatnie dwa tygodnie były bardzo ciężkie pod względem szkoły. Wykończyła mnie ona psychicznie i naprawdę cieszę się jak nigdy dotąd, że już w końcu upragniony dłuższy weekend. Szczerze powiem, że nauka rozszerzonych przedmiotów w liceum to istny kosmos, jednak nie poddaję się i nie żałuję, że tą drogą zdecydowałam się pójść. Może też ze względu na moje lenistwo, hah, trudno mi po prostu siedzieć na tyłku kilka godzin po południu i wieczorem nad książkami. Będzie dobrze!

Dzisiaj postanowiłam napisać coś o mojej pielęgnacji włosów z racji, że już od jakiegoś czasu staram się naprawdę o nie dbać i przykuwać im nieco większa uwagę niż wcześniej. Wiecznie narzekamy na zniszczone włosy, że wypadają, że to i owo, a tak naprawdę dzieję się to z naszej przyczyny i trzeba zmienić niektóre nawyki, czasem się wysilić.
Dbanie o siebie sprawia mi przyjemność, ten wieczorny prysznic i w tym właśnie pielęgnacja włosów jest ukojeniem od monotonnej długiej nauki oraz całego dnia.

Przejdźmy do rzeczy! 



• Zacznę od standardu czyli po prostu mycia głowy - ja zawsze za każdym razem używam i szamponu i odżywki. Myślę, że to zwyczajnie konieczne, aby włosy po umyciu szamponem wzbogacić o jakąś odżywkę czy maskę. Szampon ma zazwyczaj głównie funkcje oczyszczającą - nie chodzicie w tłustych kłakach, a maska czy odżywka ma to za zadanie, żeby je wzmocnić, nawilżyć, zregenerować. Kiedyś pomijałam ten krok dość często, jak już to używałam jakiś odżywek w spreju, ale one nie zastąpią tych konkretnych przy myciu. I jest to diametralna różnica, ja bynajmniej taką zauważyłam.

• Druga rzecz - jeśli chodzi już o mycie włosów - traktuje je łagodniej, nie wycieram gwałtownie w ręcznik, tylko delikatnie wyciskam, no i też nie chodzę z mokrą głową w turbanie - włosy powinny naturalnie wyschnąć, no i przede wszystkim nie używam suszarki. Gorące powietrze wiejące prosto na nasze włosy je tylko niszczy. Wiadomo, że są jest jeszcze ta opcja z chłodnym nawiewem, ale oczywistym jest, iż najlepsze rozwiązanie to po prostu zrezygnowanie z suszarki. Tak samo nie korzystam z żadnych prostownic, ani lokówek, jedynie okazyjnie. Lubię swoje naturalnie falowane włosy.

• Po trzecie - związuję nocy na noc w lekki warkocz. Nie wiem jakim cudem, niektórzy pomijają ten krok i ich włosy w ogóle nie są zniszczone, ale ja gdybym go pominęła, to rano gwarantuje mi to siano na głowie. Wydaje mi się, że szorowanie włosami po poduszce jest niezdrowe dla struktury włosa, też gdzieś o tym kiedyś słyszałam i szybko to zmieniłam.

• Być może zauważyli niektórzy, że ja wiecznie chodzę w rozpuszczonych włosach. Zdecydowanie nie lubię ich związywać, bo uważam, że wyglądam po prostu źle. Jednak gdy już zrobię jakąś wysoką kitkę, czy kok i po dłuższym czasie rozwiązuję włosy, to też nie prezentują się one za ciekawie. Przez ścisk gumki osłabiają się, są poplątane. Jedynie związuję je w niski kucyk przy ćwiczeniach, robieniu makijażu itp.

• Nie czeszę włosów milion tysięcy razy w ciągu dnia i staram się nimi nie bawić, dotykać. Częste czesania włosów też może sprawić, że osłabną i zaczną wypadać, a na rękach mamy tyle zarazków, brudne czy tłuste, dotykamy tylu rzeczy, a potem to wszystko ląduje na naszych włosach. To zdecydowanie zły pomysł.

 • Tez kiedyś dowiedziałam się, że przy czesaniu włosów powinno zaczynać się od rozczesania końcówek i iść stopniowo w górę i to niewątpliwa prawda, sama więc zaczęłam tak robić i zauważyłam, że zostaje wtedy mniej włosków na szczotce.

Przy okazji wspomnienia o maskach, które uwielbiam stosować, chciałabym Wam polecić pewne produkty - Garnier Fructis Hair Food




Bardzo mi przypadły do gustu, mają przepiękne zapachy, każdy może też znaleźć swoją maskę dla siebie - są dla włosów zniszczonych, są nawilżające, odżywcze, regenerujące, do włosów suchych, w każdym razie jest aż pięć wariantów do wyboru. Są prawie wyłącznie stworzone z naturalnych składników, co jest też dużym plusem. A pojemnik jest na tyle duży, że starczy wam na długo za taką fajną cenę - około 20zł.

No i najciekawsza rzecz z tego wszystkiego - można używać te maski na trzy sposoby: jako odżywkę, jako maskę i jako pielęgnację bez spłukiwania. Moim zdaniem super sprawa.



Ja posiadam te dwie wersje i świetnie mi się sprawdzają!

______________


A jak Wy dbacie o swoje włosy? Słyszałyście o tych maskach?

Copyright © Zofia Adam , Blogger