sierpnia 30, 2022

Weekend w Warszawie | Mini relacja

Weekend w Warszawie | Mini relacja

 Hej! 

Jak wam mijają ostatnie dni wakacji? A może też tak jak ja jesteście studentami i macie jeszcze pełny miesiąc wolnego? Ja tak naprawdę dopiero teraz zaczynam korzystać z tych wakacji i mam nadzieję, że wrzesień będzie w stu procentach udany, nie tylko pod względem odpoczynku. Jednakże jeśli o tym mowa, to właśnie dopiero ostatnio po raz pierwszy tego lata udało mi się gdzieś wyjechać. To był w sumie totalnie spontaniczny wyjazd i tak się cieszę, że tak super wypadł. Jakimś cudem z dziewczynami zgrałyśmy się i wyjechałyśmy na weekend do Warszawy.

Te całe dwa dni były naprawdę wypełnione - po części zwiedzaniem i po części po prostu zabawą. Oczywiście najwięcej czasu zeszło na podróży i dojazdach w różne punkty Warszawy, ale było naprawdę warto. Nawet nie myślałam o tym, żeby robić jakieś zdjęcia miasta itd., bo pomysł na napisanie posta zrodził się po powrocie, więc zobaczycie tutaj luźną sklejkę tego, co po prostu mam w galerii. 

Na miejscu byłyśmy dopiero po 21 w piątek, dodatkowo klasycznie pociąg miał jeszcze opóźnienie, ale udało nam się szybko odstawić walizki do mieszkania i pójść na karaoke. Powiem wam, że największe wrażenie po dostaniu się do centrum zrobiła na mnie ta ilość ludzi na ulicach. To miasto w nocy po prostu tętni życiem, przyjemnie się to obserwuje. A na karaoke byłyśmy w Zagrywkach. I choć nie działały mikrofony, to świetnie się bawiłyśmy i dostałyśmy nawet pełny zwrot za rezerwację i darmowe drinki. Szok, haha. 

Warszawę zdecydowanie właśnie trzeba też zobaczyć w nocy, jest pięknie.

Kolejny dzień zaczęłyśmy od escape roomu Black Cat. Spędziłyśmy tam dobrą godzinę, bawiąc się w detektywów. To był mój pierwszy raz w escape roomie i bardzo mi się podobało, mogę polecić tą miejscówkę. Potem naszym kolejnym punktem był Pałac w Wilanowie. Przepiękne miejsce, idealne na sesję i u nas też się bez niej nie obyło. Wstęp na ogród kosztuje 10zł za normalny bilet, a 5 za ulgowy. Do pałacu również można wejść, ale za dodatkową opłatą i z tego, co słyszałam, nie jest to opłacalne, tym bardziej jeśli nie bierzecie przewodnika. Natomiast sam ogród naprawdę opłaca się odwiedzić, jeśli już jesteście w Warszawie i zastanawiacie się, co warto obejrzeć.

Na obiedzie byłyśmy w Pizzerii 105 niedaleko pałacu. W internecie widzę dobre opinie na temat tej knajpki, jednakże my byłyśmy średnio zadowolone z jedzenia.

I w sumie to tyle jeśli chodzi o sobotę, wszystkie byłyśmy padnięte i szybko wróciłyśmy do mieszkania.



Niedziela to ogółem mówiąc spacer po centrum i krakowskim przedmieściu. Milion fotek przed Pałacem Kultury i Nauki, czyli must have podczas wizyty w Warszawie i podeszłyśmy również pod Moliera 2, by tam zrobić zdjęcia z popularnymi z instagrama skrzydłami. Fajną miejscówką, którą też odwiedziłyśmy jest Dickery. Naprawdę przepyszne te goferki, bardzo słodkie. A tym razem na obiedzie byłyśmy w Mleczarni Jerozolimskiej na pysznym, domowym i przede wszystkim tanim jedzeniu.






I w sumie na tym kończy się cały wyjazd, bo wieczorem miałyśmy już niestety pociąg powrotny. Myślę, że Warszawa jest fajną opcją na spędzenie weekendu, jednakże nie da się zobaczyć wszystkiego w dwa dni. To był mój drugi raz w stolicy, ale za pierwszym byłam na szkolnej wycieczce w podstawówce, z której nie za wiele zapamiętałam. A wy byliście kiedyś w Warszawie?

Do następnego!

sierpnia 18, 2022

Odżywka/wcierka Jantar do skóry głowy i włosów zniszczonych Farmona | Recenzja

Odżywka/wcierka Jantar do skóry głowy i włosów zniszczonych Farmona | Recenzja
 Hej! 
 
Dzisiaj wracam do was z kolejnym kosmetycznym wpisem i będzie to znowu produkt do pielęgnacji włosów, a konkretniej odżywka/wcierka do skóry głowy Jantar. Myślę, że wielokrotnie już o niej słyszeliście i każdej włosomaniaczce jest doskonale znana, a ja jak zwykle przychodzę z wszystkim z opóźnieniem, haha. Ale nic nie szkodzi, lepiej późno niż wcale! Tym bardziej jeśli chodzi o tak dobry kosmetyk. 


Wcierkę do swojej pielęgnacji wprowadziłam już jakiś czas temu i teraz trudno mi wyobrazić sobie swoją pielęgnacyjną rutynę bez niej. W ostatnim czasie używam wyłącznie tej od Jantar, dość lub mniej regularnie, ale już na tyle długo, aby móc coś powiedzieć i faktycznie potwierdzić, że jest świetna. Tradycyjnie zacznijmy od tego, co obiecuje producent: włosy stają się mocne, zregenerowane, mniej podatne na wypadanie i pełne witalności, a to wszystko dzięki specjalnej recepturze wykorzystującej właściwości bursztynu. Brzmi rewelacyjnie. 

Aby prawidłowo używać wcierki, należy rozpylić preparat u nasady włosów, a następnie wmasować w skórę głowy, nie spłukiwać. Powinniśmy stosować ją codziennie, aż do momentu uzyskania widocznych efektów, przez około 4 tygodnie, a później dla ich podtrzymania - 2 razy w tygodniu. 

Tak jak mówiłam wcześniej, u mnie było różnie z tą regularnością, ale jak tylko pamiętam i mam siłę, haha, staram się stosować wcierkę codziennie wieczorem. Producent zaleca, aby jej nie spłukiwać, jednakże ja również wieczorem myję włosy, więc zawsze przeczekam te pół godziny - godzinę po wcierce zanim je umyję. Zdecydowanym atutem tego produktu jest właśnie to, że włosy po jego użyciu nie wyglądają na nieświeże czy nawet tłuste, więc w moim przypadku mogłabym go używać nawet rano. Jednak ja "bjuti" sprawy wolę załatwiać wieczorami, na spokojnie. 



Wcierka ma neutralny, przyjemny zapach, więc nikt nie powinien mieć problemu z tą kwestią. Wiem, że jest wiele świetnych kosmetyków, ale dużo osób z nich rezygnuje właśnie przez zbyt intensywny, nieprzypadający do gustu zapach. Jeśli chodzi o opakowanie, to produkt jest umieszczony w wygodnej, przyciemnionej buteleczce z plastiku z atomizerem w formie sprayu. Dodatkowo atomizer ma jeszcze zabezpieczenie, a cała buteleczka jest umieszczona w eleganckim kartoniku, którego już zdążyłam się pozbyć i nie ma go na zdjęciach. 

No i w końcu - jak sprawdziła mi się ta wcierka?
Mi najbardziej zależało na pozbyciu się problemu związanego z nadmiernym wypadaniem włosów i w tej kwestii wcierka sprawdziła się naprawdę zadowalająco. Poza tym mam wrażenie, że włosy są faktycznie bardziej odżywione i po prostu ładniej wyglądają, są gładsze i bardziej miękkie. W dalszym ciągu będę ją stosować i kto wie, może znowu wyląduje w moim koszyku na zakupach w Rossmannie, haha. 

Co myślicie? Testowałyście ten produkt u siebie?

Do następnego!

sierpnia 04, 2022

The pursuit of perfection

The pursuit of perfection

Stwierdzenie, że "nikt z nas nie jest perfekcyjny" obiło nam się o uszy w życiu już naprawdę wiele razy i nawet pewnie sami je wypowiadamy. I to stwierdzenie jest prawdą. Nie ma ideałów i nigdy nie będzie. Życie jest realne, rzeczywiste, prawdziwe i przeczy się ono z perfekcją. Jeśli mówimy o czymś/kimś, że jest idealne/idealny, nie bierzemy po prostu pod uwagę ewentualnych wad. 

Do napisania takiego postu skłoniła mnie w sumie "błahostka". Po ciężkim dniu w pracy wróciłam do mieszkania, poszłam się zdrzemnąć, zjadłam, posprzątałam, byłam na zakupach, obejrzałam odcinek serialu, zrobiłam maseczkę na twarz... I teraz można pomyśleć, że moje życie jest bardzo ułożone, takie jakie powinno być, może dla niektórych idealne, ale..., no właśnie jest to "ale". 


Nadal studiuję, studiuję po to, aby zapewnić sobie lepsze zarobki i lepszą pracę niż ta. Drzemka była konieczna, choć w nocy przespałam sześć godzin, to po powrocie do domu czułam, jak zamykają mi się oczy. Na obiad zjadłam zdecydowanie więcej niż powinnam. Posprzątałam, ale większość naczyń już od poprzedniego dnia leżała w zlewie. A odcinek ulubionego serialu czy dbanie o siebie nie definiuje szczęścia czy idealności. Poza tym ostatnimi czasy zaniedbałam treningi i dopadł mnie lekki leń, być może związany z kolejnymi upałami. Zawsze znajdzie się jakieś "ale" i nie ma od tego wyjątków. Czuję zmęczenie i jedyne o czym marzę, to w końcu o własnych wakacjach, tych "idealnych", których mogę pozazdrościć innym scrollując instagrama, a na które nie mam aktualnie jak się wybrać. 


Akurat moje przedstawione problemy są właśnie błahe, ale nieważne, jakie one są, mamy pełne prawo dążyć do tego idealnego życia, dążyć do lepszej wersji samego siebie, a czasem nawet sobie odpuścić. Warto pamiętać, że w tym prawie że idealnym życiu najważniejszy jest również balans. Bycie perfekcyjnym nie oznacza stricte trzymania się zasad. Nie oznacza trzymania się jakiejś diety, ćwiczeń, skrupulatnego dbania o siebie, bycia idealna osobą pod względem charakteru, bo tak się nawet nie da. Dążąc do domniemanej perfekcji, pamiętajmy również o szczęściu, a nikt nie jest szczęśliwy licząc każdą kalorię zjedzonego posiłku. I nie wykluczajmy szczęścia ze względu na kompleksy. Nawet człowiek idealny ma swoje kompleksy. 


Mimo że właśnie bywają takie dni jak ten dzisiejszy, to nic straconego. Nasze dążenie do perfekcji nie powinno być obsesyjne, a niestety w wielu przypadkach tak się zdarza. Czasem nawet ludzie niepotrzebnie do niej dążą i nie dostrzegają, że wszystko, czego tak naprawdę potrzebują już mają. Dążenie do perfekcji to też praca nad samym sobą, nad głową i swoim postrzeganiem rzeczywistości. To nie bycie "that girl" i upodabnianie się do influencerów. A poza tym, nieidealne życie też może być w pewnym sensie idealne, czyż nie? Jest na to milion recept, nie ma jednej i w żadnym wypadku nie powinniśmy ich do siebie porównywać.

A tak na dokładkę "idealne" zdjęcia z mojej ulubionej polnej scenerii.


Jaka jest wasza recepta na idealne życie?

Do następnego!

Copyright © Zofia Adam , Blogger