Ostatni czas nauczył mnie przede wszystkim tego, aby przestać się stresować. Stres niczego nie zmienia, a wręcz jest negatywny dla naszego zdrowia. Sprawia, że nie potrafimy normalnie funkcjonować ani zająć się czymś innym. Stres jest związany ze strachem, boimy się tego, co wkrótce ma nadejść, a raczej dokładniej tego, jak się to wszystko potoczy. Ale na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu, musimy je przejść, zmierzyć się z nimi, a stres zabiera nam tylko "wolność", nie możemy żyć chwilą, ciężko nam jest samym sobie powiedzieć "słuchaj, przejdziesz to i nie ma innej opcji".
Tak strasznie się cieszę, że ten cały stres już za mną. Jak się domyślacie i jak też już zresztą zapowiadałam, zniknęłam na chwilę z powodu sesji na studiach. Przyznam szczerze, że do tej pory to była moja najgorsza sesja, a stres to było w tym czasie moje drugie imię. Nie wiem czy nawet przed maturą się tak stresowałam jak teraz. Ale w każdym razie dałam radę! I właśnie dlatego moim przemyśleniem na dziś jest wniosek, że nie warto psuć sobie zdrowia stresem. Nabawia nas tylko dodatkowych zmarszczek i siwych włosów na starość, sprawia, że niepotrzebnie się "nakręcamy" i nie potrafimy obiektywnie i na spokojnie podejść do sprawy, z którą mamy się zmierzyć.
Ja akurat nie mam większego problemu ze stresem, na co dzień prawie w ogóle się nie stresuję, staram się podchodzić do wszystkiego na spokojnie, nawet kolokwialnie mówiąc "mieć wy***". Poza tym są rzeczy ważne i ważniejsze, więc nic dziwnego, że w przypadku niektórych zaliczeń podczas sesji się po prostu stresowałam, bo obawiałam się, iż nie zdam przedmiotu. Wiadomo, to nie byłby koniec świata, bynajmniej nie dla każdego, jednakże szkoda by było zawalić coś takiego.
Łatwo powiedzieć "nie stresuj się", ale trudniej zrealizować, zwłaszcza gdy już się stresujemy. Dobrym rozwiązaniem jest już odpowiednie nastawienie o wiele szybciej, przemyślenie całej sytuacji, znalezienie różnych rozwiązań w razie niepowodzenia, które wcale nie muszą być gorsze. Zawsze jest jakieś wyjście i nie warto zbyt długo tego analizować. Zazwyczaj im dłużej o czymś myślimy, tym bardziej to potęguje w nas ten stres. Dobrze jest zająć głowę czymś innym i powiedzieć sobie "przecież będzie dobrze, jakkolwiek by się nie stało, w końcu przez to przejdę".
Często stresuje nas praca i tutaj ten temat jest niestety cięższy. Pracować trzeba, ale jeśli ta praca powoduje w nas ciągły stres, najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście jej zmiana. Znowu łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić, bynajmniej dla większości. Nie wszyscy mogą tak od razu wszystko rzucić, możliwe, że jest coś, co nas w tym miejscu trzyma, poza tym w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć nową pracę. Ale wydaje mi się, iż zwolnienie się i te poczucie ulgi jest czymś najlepszym i wtedy wiemy, że dobrze zrobiliśmy.
Jeśli są tutaj jeszcze jacyś studenci w trakcie sesji, a może przed obroną, życzę powodzenia i jak najmniej stresu!