czerwca 08, 2022

Ulubieńcy wiosny 2022

 Hej! 

Od ostatniego wpisu, w którym narzekałam na niezbyt ciekawą pogodę, zdążyło się trochę w tej kwestii zmienić i dzisiaj, bynajmniej u mnie w Poznaniu, wszyscy mogliśmy cieszyć się piękną, słoneczną i ciepłą pogodą. Koniecznie musiałam się wybrać na spacer i zaczerpnąć trochę tego słoneczka (oczywiście wcześniej smarując się kremem z spf, pamiętajmy o tym). W dzisiejszym poście z ulubieńcami tegorocznej wiosny znalazł się nawet właśnie jeden spf, więc jeśli jesteście go ciekawi lub też pozostałych ulubieńców, to serdecznie zapraszam do dalszego czytania! 

Skoro wspomniałam już o tym kremie, to zacznijmy od niego. Myślę, że większość z was go doskonale zna. Jest to spf 50+ od Lirene. Wydaje mi się, iż jest on właśnie bardzo często polecany jako jeden z tańszych jak nie najtańszych spf'ów. Czaiłam się na niego już od jakiegoś czasu, ale najpierw chciałam wykończyć mój poprzedni krem. Cieszę się, że udało mi się go w końcu upolować, bo zazwyczaj przy szukaniu produktów z polecajek nie dopisuje mi szczęście, haha. No i krem okazał się faktycznie bardzo fajny. Jest lekki, nie bieli, śmiało można go używać pod makijaż. Może nie jest to stricte wiosenny ulubieniec, bo znajduje się w mojej kosmetyczce dość krótko, ale już zdążyłam się z nim polubić i nie mogło go tutaj zabraknąć. 

Zostając przy kosmetykach i pielęgnacji (bo oprócz kosmetyków dzisiaj pojawią się też inne rzeczy), przejdę od razu do kolejnego ulubieńca jakim jest żel pod prysznic Ziaja o zapachu mięty herbacianej. Zwykły żel, który po prostu zauroczył mnie tym pięknym zapachem i dzięki temu znalazł się w dzisiejszym poście. O takim żelu chyba nie ma co się za wiele rozwodzić, bo pod innym kątem poza zapachem nie da się go ocenić. Pieni się, więc chyba myje, co nie? :D Poza tym kosztuje też niewiele w porównaniu do innych marek, a butelka ma aż 500ml. 

Kolejnym produktem pielęgnacyjnym jest odżywka proteinowa od OnlyBio. Tak jak emolientowa ta również sprawdziła się u mnie bardzo dobrze, jednakże z tą różnicą, że obie mają oczywiście inne zastosowanie. Proteinowa jest przeznaczona dla włosów bez objętości, przyklapniętych, które mają tendencję do zbijania się w pojedyncze pasma. To zdecydowanie był problem, z którym się zmagałam, ale aktualnie mogę powiedzieć, że w jakiejś części się z nim uporałam. Stosuję odżywkę regularnie i naprawdę widać różnicę. Ogółem chyba mogę stwierdzić, iż produkty od OnlyBio bardzo służą moim włosom, więc co bym nie przetestowała, to by się pewnie sprawdziło. 

Ostatnio też w końcu zdecydowałam się przetestować którąś z pomadek Carmex. W sumie to trochę dziwne, że wcześniej nigdy żadnej nie miałam, no ale przyszedł czas to nadrobić i śmiało stwierdzam, iż są faktycznie świetne i super nawilżają usta, bynajmniej ta którą, ja mam. Całą wiosnę chyba tylko z niej korzystałam, jeśli chodzi o pielęgnację ust. Poza tym ta zawiera też spf 15, więc to dodatkowy plus zwłaszcza przy takiej słonecznej pogodzie. 

Ostatnim pielęgnacyjnym ulubieńcem jest krem od SVR, który wam już na blogu przedstawiałam (tutaj link), więc jeśli jesteście chętni dowiedzenia się o nim więcej, zapraszam do wpisu pod linkiem. W każdym razie pojawia się w dzisiejszych ulubieńcach, ponieważ już po dłuższym okresie używania go jestem naprawdę zadowolona.  

Jeśli chodzi o kosmetyki do makijażu, mam do pokazania dwa produkty. Pierwszy to bronzer w płynie od Sheglam, który również już mogliście widzieć na moim blogu przy okazji zamówienia z Shein (tutaj link), więc tutaj znów nie będę za wiele o nim mówić. Całe ostatnie dwa miesiące po niego non stop sięgałam, zarówno przy codziennym makijażu jak i tym bardziej wyjściowym. Jest rewelacyjny, łatwo się z nim pracuje i daje piękny efekt. 


Drugim produktem jest róż od Miss Sporty, który już w sumie długi czas mam w swojej kosmetyczce, ale prawie w ogóle z niego nie korzystałam. Przypomniałam sobie o jego istnieniu, haha (btw. to jedyny róż, jaki posiadam) i teraz cały czas go używam, bo nie wiedziałam, że on potrafi tak pięknie wyglądać na buzi. Kiedyś jakoś właśnie nie byłam przekonana do róży, może też dlatego, że nie umiałam ich nakładać, ale aktualnie nie wyobrażam sobie pełnego makijażu bez niego. Robi świetną robotę! Twarz od razu wygląda tak świeżo. Poza tym bardzo ładnie się mieni dzięki błyszczącym drobinkom i przy nim można w sumie ominąć już rozświetlacz. Jestem totalnie zakochana. Nie wiem tylko, czy ten róż nadal jest w sprzedaży, ale jeśli tak to naprawdę polecam. Nr mojego odcienia to 001.



Z rzeczy poza kosmetycznych mam czterech ulubieńców. Pierwszym z nich jest taka różowa opaska, którą również mam z Shein. No jest ona po prostu przeurocza i używam jej do odgarnięcia włosów właśnie przy porannej czy wieczornej pielęgnacji. Ostatnio polubiłam róż i wszystko, co różowe mi się podoba, haha. Do wyboru były jeszcze inne kolorki. 


Teraz mam do pokazania wam aż trzech ulubieńców z Primarka. Odkąd mieszkam w Poznaniu, Primark to mój drugi dom, haha. Wielokrotnie myślałam o tym, żeby wrzucić wam na bloga np. jakiś haul zakupowy z tego sklepu, ale moje zakupy nie są nigdy na tyle duże, raczej częste a mniejsze, ale przemyślę jeszcze tego typu post. 
Jednym z moich must-have podczas zakupów w Primarku są świeczki. Jest tam ich w sumie sporo i w naprawdę niskiej cenie (te, które wam teraz pokażę kupiłam za 2zł). No i wszystkie mają przepiękne zapachy. Zauważyłam, że przeważają raczej kwiatowe, ale i tak jest to spory wybór. 


Poza świeczkami można dorwać takie odświeżacze powietrza (?) w mgiełce. Ta, którą ja mam, ma również kwiatowy zapach, ale jest on naprawdę śliczny i fajnie odświeża wnętrze mieszkania. No i jest to niesamowicie wydajna rzecz, a również za grosze. 


Ostatnim ulubieńcem na dziś jest taka oto butelka z wkładem na owoce. Ma ona aż 700ml i szczerze przyznam, że pomogła mi ona w piciu dużej ilości wody w ciągu dnia. Tym bardziej, jeśli nie lubicie smaku zwykłej wody, to można właśnie w ten wkład włożyć sobie jakieś owoce. Ja kroję np. cytrynę i tam wkładam jej plasterki. Świetna sprawa. Butelka też w ogóle nie przecieka, a trochę się tego obawiałam, bo te zamknięcie na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt precyzyjnie. Jedynie to, co mnie zmartwiło, to takie "wgniecenie" z jednej strony, nie mam pojęcia, jak to się stało, ale mniejsza z tym. Butelkę mam cały czas przy sobie, czy to w domu czy na uczelni i naprawdę jestem z niej zadowolona. 


Sporo tym razem tych ulubieńców wyszło, chyba mój rekord, haha. 
Co myślicie o tych rzeczach/produktach? Może sami coś z tego mieliście?

Do następnego! 

6 komentarzy:

  1. Ale dużo ulubieńców. Większość z nich jest dla mnie prze ogromna nowością. Z lovely z tej serii mam rozswietlacz i jest mega

    OdpowiedzUsuń
  2. Długa lista.Nie miałam niczego stąd
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu!^^

    OdpowiedzUsuń
  3. te żele z ziaji są super, ale ten zapach mi nie podpasował :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam nic :D Chyba żel ziaja do mnie najbardziej przemówił :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie butelki/dzbanki z wkładami na owoce są rewelacyjne. Ja mam dzbanek i picie wody idzie mi o wiele lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super produkty, ja się właśnie czaję na jakiś nowy SPF i ten róż z Shein :P
    Zapraszam na nowy post.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, miłe słowa. Motywuje mnie to do dalszego działania!

Copyright © Zofia Adam , Blogger