listopada 25, 2022

Normalizujący krem na dzień Vianek | Recenzja

Normalizujący krem na dzień Vianek | Recenzja

 Hej! 

Ostatnio był jeszcze jesienny post, a tymczasem mamy już prawdziwą zimę. Na dworze zrobiło się naprawdę mroźnie, spadł nawet pierwszy śnieg, choć zbyt długo się nie utrzymał. Trochę bardziej poczułam już ten cały świąteczny klimat i w tym roku skusiłam się też na kalendarz adwentowy, ale myślę, że o tym będzie osobny wpis. Dzisiaj natomiast nowa recenzja kolejnego świetnego według mnie produktu - normalizującego kremu na dzień Vianek.


Krem dostałam od siostry. Często jest tak, że jeśli jej się coś nie sprawdzi, oddaje to mi, żebym mogła przetestować. Mamy podobne typy cery, więc pieniążki przynajmniej się nie marnują, tym bardziej w przypadku gdy coś faktycznie u mnie okazuje się w porządku a nawet świetne. Tak było właśnie w przypadku tego kremu. Sprawdził mi się rewelacyjnie.

Krem dedykowany jest skórze tłustej, normalnej lub problematycznej. Ma lekką matującą formułę przeznaczoną do porannej pielęgnacji twarzy. Zawiera olej z pestek winogron, oliwę z oliwek i skwalan roślinny, które zapewniają skórze optymalne nawilżenie, nie obciążając jej. Ekstrakt z kory wierzby białej to źródło związków o działaniu ściągającym, przyspieszających redukcję zmian skórnych, które w połączeniu z witaminą B3 normalizują stan skóry.

Zgadzam się z opisem formuły kremu, bardzo mi odpowiada. Krem faktycznie jest lekki, nie obciąża, daje wręcz takie ukojenie i ma ładny delikatny zapach, taki ziołowy. Rzeczywiście jest fajnym rozwiązaniem w porannej pielęgnacji, stosując go na dzień, jednakże ja dodatkowo podkreślę, że równie dobrze sprawdza się na noc. Nie przepadam za ciężkimi kremami, takie tylko mogą zapchać moją cerę, a taka lekka opcja jest najlepsza. Natomiast na dzień świetnie matowi buzię i przygotowuje ją pod makijaż. Lubię go używać właśnie zwłaszcza, kiedy się maluję. Stanowi dobrą bazę. 

Vianek ma naprawdę fajne produkty, to moje już któreś z kolei spotkanie z tą marką. Miałam już tonik z tej linii i również byłam zadowolona. Uwielbiam zapach tych kosmetyków, bardzo mi wpada w gust. Poza tym cena także nie jest wygórowana, a sam krem jest dość wydajny. 

Co myślicie? Może mieliście już ten krem?

listopada 15, 2022

Those autumn days

Those autumn days
 Strasznie szybko mija ta jesień. Na wystawach sklepowych widać już świąteczne ozdoby i sweterki, temperatura gwałtownie się obniżyła, słońca brak, liście z drzew praktycznie wszystkie spadły i zrobiło się szaroburo. Dlatego właśnie nie lubię listopada. Mam wrażenie, że jest najbardziej smutnym miesiącem w roku. Jest takim zawieszeniem między piękną złotą jesienią a klimatycznym i świątecznym grudniem.



Nie wiem jak wy, ale ja co roku nie rozumiem wprowadzania już z początkiem listopada tej całej świątecznej aury, ja jej kompletnie nie czuję, zresztą do Bożego Narodzenia jeszcze ponad pięć tygodni. Ale wracając do naszej pięknej jesieni, to nie można zaprzeczyć, iż w tym roku była naprawdę wyjątkowo piękna. Dobra pogoda nas nie opuszczała. Byłam na tylu spacerach, co nigdy w życiu. I może dlatego tak szybko minęła, bo tak dobrze ją spędziłam. Mam wrażenie, że dopiero przed chwilą byłam jeszcze na wakacjach, wprowadzałam się do nowego mieszkania, wróciłam na studia, a w rzeczywistości upłynęło już półtora miesiąca. Ten czas obfitował nie tylko w dużą ilość spacerków, ale również w dobre jedzenie. Pierwszy raz w życiu coś piekłam i były to cynamonki, które koniecznie muszę powtórzyć, bo wyszły genialne. Poza tym pierwszy raz też próbowałam ramenu, na który kusiłam się już od dawna. Żałuję tylko, że wybrałam ostrą wersję, haha. W zeszłym miesiącu wybrałam się także ponownie do poznańskiego nowego zoo. Byłam w nim już kilka razy, ale zawsze miło się tam wraca. W październiku nie ma zbyt wielu turystów, także zachęcam. Jedynym minusem jest to, że nie funkcjonuje już kolejka, ale z kolejką czy bez w zoo spędza się dobre kilka godzin, a w takiej ciepłej pogodzie, aż miło było pospacerować. 






Ten wpis to po prostu taka zrzutka fotek i tego, co się u mnie ostatnio dzieje. Oczywiście pomijając same studia i naukę, której o dziwo w tym semestrze jest sporo. Tak też uciekam się w te jesienne dni, w spacerowanie, w gotowanie (dzisiaj ugotowałam moją pierwszą zupę ogórkową, również wyszła przepyszna, haha), w spędzanie czasu z drugą połówką, w treningi, jeśli czas rzecz jasna na to wszystko pozwala. Gruntem jest dobra organizacja! U mnie to priorytet, zwłaszcza jeśli dochodzi jeszcze praca. Trzeba to wszystko jakoś godzić. No i cieszę się, że znajdę choć chwilę na bloga i systematycznie z powrotem publikuję nowe wpisy. 



A jak u was wygląda tegoroczna jesień? 

Do następnego!

listopada 08, 2022

Matujący puder do twarzy Rimmel Stay Matte | Recenzja

Matujący puder do twarzy Rimmel Stay Matte | Recenzja

 Hej! 

Ostatni czas był naprawdę intensywny i znowu zabrakło mi czasu na bloga, ale szybko to nadrabiam i już wracam z kolejną recenzją kosmetyczną! Dzisiaj przedstawię wam właściwie klasyka, produkt, który na bank każdy z was już zna, jeśli interesuje się makijażem. Zresztą u mnie też nie jest to pierwsze spotkanie z tym kosmetykiem. Przypomniałam sobie nawet, że kiedyś już zawitał na moim blogu, dawno temu, ale jednak. Teraz właściwie po latach postanowiłam znów po ten produkt sięgnąć i jakby na nowo przetestować. I tak jak oczekiwałam, jest nadal świetny. Mowa oczywiście o pudrze Stay Matte od Rimmela.

Puder jest już od dawna hitem i teraz raczej się już o nim nie mówi. Na rynek zdążyło wejść wiele równie dobrych produktów, poza tym teraz raczej sięgamy po te sypkie pudry niż prasowane. Jednak muszę przyznać, że żaden sypki puder nie sprawdził się u mnie tak dobrze jak ten od Rimmela. Ale co jeszcze warto zaznaczyć, w ciągu tych kilku lat moja cera też przeszła sporą zmianę. Aktualnie puder sprawdza mi się lepiej. 

Czym tak naprawdę zasłużył sobie na ten rozgłos? 
Oczywiście faktem, że daje naszemu makijażowi przepiękne matowe wykończenie. Nie wiem jak u was, ale u mnie bez pudru się nie obędzie, głównie ze względu na moją tłustą cerę, choć jak już wspomniałam, aktualnie prezentuje się ona o niebo lepiej. W każdym razie puder świetnie matowi i utrzymuje ten efekt przez resztę dnia. Jestem tym zachwycona, bo nie muszę już potem w ogóle po niego sięgać. W przypadku innych produktów często ponownie musiałam przypudrowywać twarz, a jest to dość uciążliwe. Poza tym puder też pięknie wygładza, wręcz bluruje twarz, daje taki efekt photoshopu. 


Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to forma opakowania. Plastik jest dość słabej jakości, zwłaszcza te przezroczyste wieczko i łatwo można je po prostu zbić. Zresztą nawet pamiętam, że kiedyś mi się ono wręcz rozsypywało, a szkoda mi było wyrzucać puder, więc sklejałam je taśmą klejącą, haha. Na podróż taki puder nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem. 

No i puder jest w przystępnej cenie, na promocji już w ogóle tanio wychodzi, ja dorwałam go ostatnio za niecałe 20zł. I praktycznie znajdziecie go w każdym Rossmannie. 

Co o nim myślicie? Mieliście go kiedyś? A może nadal z niego korzystacie?

Do następnego!

Copyright © Zofia Adam , Blogger