lutego 15, 2022

Start by loving yourself

Hej!

Mała przerwa w pisaniu, tymczasowy brak weny, szczerze mówiąc, to brak pomysłów na jakiś konkretny post. Tak czasem bywa i tak się stało, że w lutym jeszcze nic nie opublikowałam, a już minęła w sumie większość miesiąca. Na początku lutego harowałam z nauką, ale teraz mogę w końcu oficjalnie pochwalić się, że wszystkie egzaminy zaliczone. Poza tym w ostatnie dni dużo też pracowałam, tak oczywiście dorywczo w przerwie od tej nauki, żeby jakoś też zająć sobie ten czas. Drugi semestr zaczynam dopiero wraz z początkiem marca, więc to naprawdę sporo wolnego. Ostatni weekend też trochę przechorowałam, miałam gorączkę, ale wszystko szybko wróciło do normy i razem z chłopakiem spędziliśmy miło tegoroczne walentynki. Ja bardzo lubię ten dzień, tym bardziej, że jestem w związku, ale nie lubię, jak bardzo niektórzy ludzie na niego narzekają czy wielce krytykują, podkreślają, iż kochać należy się cały rok i jest to po prostu przekoloryzowane. Owszem, z pierwszym się zgodzę, ale też nie należy wrzucać wszystkich związków do jednego worka, twierdząc, że potrafią się cieszyć sobą nawzajem tylko w walentynki. Mam wrażenie, iż tak głównie komentują osoby, którym brak tej drugiej połówki i poniekąd zazdroszczą. Moim zdaniem walentynki to super okazja, by po prostu jakoś obdarować tego ukochanego/ukochaną czy najzwyczajniej spędzić razem czas, wyjść gdzieś, zrobić coś więcej, bo nie mamy na co dzień na to czasu. 

Poza tym walentynki może spędzić przecież każdy, nie ważne, czy się tą drugą połówkę ma czy nie. Myślę, że to kwestia akceptacji i pokochania samego siebie, od tego zależy, czy czujemy się samotni. 

Temat akceptacji jest aktualnie bardzo często poruszany i przez wiele osób i mnie to akurat ogromnie cieszy, ale z drugiej strony mam wrażenie, że czasem aż zbyt nagminnie, bo wszędzie czyta się o tym samym, dlatego też niezbyt lubię pisać o takich "gorących" sprawach. Jestem wtedy tylko jedną z wielu, tylko jakby podbieram temat, a przecież nie napiszę nic nowego, nic nowego nie wymyślę. Tak więc jeśli czytacie w swoim życiu już któryś z kolei tego typu wpis, to po części was zawiodę, nie zaskoczę was niczym. 

Jednakże pomyślałam, że z drugiej strony taki spóźniony post na walentynki może być czymś dobrym. Często na instagramie czy innych social mediach widzę posty z hasłami typu "Zacznij od pokochania samego siebie" i bardzo one przypadają mi do gustu, zdecydowanie się z nimi zgadzam. Nie muszę chyba mówić, jak w dzisiejszych czasach wielkim problemem jest właśnie zwykłe zaakceptowanie siebie. Ono jest w sumie takim fundamentem do szczęścia, na którego brak wszyscy narzekają. Poza tym pokochanie siebie jest też dobrą podstawą do udanego związku. Uwierz mi, że narzekając na siebie, nikogo nie przyciągniesz. To nie trądzik czy dodatkowe kilogramy odpychają cię od innych, a twoje podejście do problemu. Z takim podobnym hasłem też już gdzieś się spotkałam i naprawdę utkwiło mi w głowie. Myślę, że jest po prostu mądre i prawdziwe. 

Nigdy nie miałam nadwagi, ale wiele lat walczyłam z trądzikiem. Miałam problemy z zaakceptowaniem tego, jak wyglądałam. Były momenty, kiedy stałam przed lustrem i płakałam, marzyłam, żeby koszmar się skończył. Ale nie miałam wyboru, mogłam z nim walczyć, nie wiedząc, czy w końcu zniknie. Czasem są sytuacje nieuniknione i trzeba je po prostu przyjąć do siebie. I jeśli myślicie, że trądzik to był mój jedyny kompleks i gdy go wyleczyłam, to nie miałam już powodów do użalania się nad sobą, to się mylicie. Człowiek może być nie wiadomo jak "idealny", to i tak znajdzie się coś, co mu się nie podoba. Ale sedno tkwi w tym, czy potrafimy to zaakceptować, nie przejmować się tym. Mówię tutaj o kompleksach tych fizycznych, ale oczywiście dochodzą do nich jeszcze rzeczy, które siedzą nam w głowie. To czy jesteśmy może zbyt nieśmiali, czy może w drugą stronę, nie umiemy trzymać języka za zębami. Zrobiliśmy coś, czego żałujemy, wstydzimy się, że mamy jakieś hobby itd. To wszystko jest nieważne. Ważne, że walczysz sam ze sobą, może chcesz się zmienić. I w sumie tu też przy tych rozważaniach, przychodzi mi na myśl, iż akceptacja nieuniknionego jest ważna, ale akceptacja czegoś, z czym można walczyć, powinna być poparta tą walką. 

Szczęśliwym można być i w walentynki, nie mając drugiej połówki. Akceptacja siebie w takim przypadku powinna polegać na świetnej zabawie we własnym towarzystwie czy może z przyjaciółką lub kimkolwiek innym, a nie użalaniem się nad sobą czy wypisywaniem w internecie, że walentynki to dno. A poza tym zawsze jest też dzień singla, każdy ma więc jakieś tam swoje święto. 

A wy jak spędziliście tegoroczne walentynki? 

5 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że udało Ci się zaliczyć wszystkie egzaminy :D
    Nie uważam, żeby Walentynki były dnem, ale każdy ma swoje podejście do tego święta :)
    Akceptacja samego siebie w dobie internetu jest naprawdę bardzo ważna.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. You are so beautiful and that outfit really looks good on you. I like it.<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładny cytat, żeby zacząć od pokochania siebie i w pełni się z tym zgadzam, bo najpierw powinno się dobrze ułożyć swoje życie a potem dzielić je z kimś innym ;D Piękne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopadł mnie ten sam brak weny i chęci do pisania :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się te nawiązanie, gdzie rozpoczęłaś od Walentynek i bardzo umiejętnie przechodzisz do wartościowego przekazu jakim jest pokochanie siebie. Myślę, że nasz stosunek do samych siebie jest niezwykle ważny w kontekście nie tylko naszego funkcjonowania, ale też i funkcjonowania w społeczeństwie :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, miłe słowa. Motywuje mnie to do dalszego działania!

Copyright © Zofia Adam , Blogger