stycznia 14, 2023

Recenzja kilku produktów z kalendarza adwentowego Makeup Revolution

Hej!

Niestety przeczuwam, że w najbliższym czasie będzie gorzej z moją regularnością na blogu, zresztą już jest jak jest, bo w zasadzie od początku grudnia ta systematyczność bardzo spadła. Styczeń dla studentów jest ciężki - okres sesji, zaliczeń. W moim przypadku nawet nie tyle sama sesja, co właśnie ten czas przed. Wykładowcy zdecydowanie bardziej wolą zapowiadać nam kolokwia zaliczeniowe na ostatnie zajęcia niż w samej sesji i w związku z tym jest tego naprawdę sporo. Ale z drugiej strony bardzo możliwe, że większość lutego będę miała wolne, jeśli uda mi się pozaliczać wszystko w pierwszych terminach, także trzymajcie kciuki. Ja również trzymam za wszystkich innych studentów kciuki!

A co dzisiaj? Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kilku produktów z mojego kalendarza adwentowego Makeup Revolution. Jeśli nie czytaliście o nim wpisu, to serdecznie zapraszam - KLIK. Tam nie podawałam, co dokładnie kalendarz zawiera, ponieważ dopiero co zaczęłam okienka otwierać, jednakże pojawiło się na tyle dużo fajnych kosmetyków, że postanowiłam stworzyć taki o to wpis - z tymi moimi ulubionymi produktami. 


Na pierwszy ogień idzie paleta cieni. To akurat wyczułam, że pojawi się w ostatnim okienku ze względu na jego rozmiar, ale byłam ciekawa, jaka to będzie konkretnie gama kolorystyczna. I ucieszyłam się, gdy zobaczyłam takie stonowane nude odcienie, trochę matów i trochę błysku. Paletę przetestowałam w święta oraz na sylwestra i zdecydowanie się z nią polubiłam. Zresztą w swojej mini kolekcji mam już inną od Makeup Revolution i również bardzo ją lubię. 



Kolejnym produktem, z którym się polubiłam jest paleta róży. W ostatnim czasie róż to nieodłączny element w moim makijażu, więc ucieszyłam się, gdy zobaczyłam taką paletkę w okienku kalendarza. Oferuje ona aż cztery odcienie, dwa bardziej wygaszone i dwa intensywne. Mi szczególnie przypadł do gustu ten "najbardziej różowy" i w zasadzie tylko ten odcień przetestowałam, ale koniecznie muszę nadrobić trzy pozostałe.



Zostając przy kolorach, w kalendarzu pojawiło się też kilka pomadek, tych klasycznych w sztyfcie jak i w płynie. Póki co przetestowałam jedną, ale skoro ta sprawdziła się dość fajnie, nie pozostaje mi nic innego jak wypróbować resztę. Bardzo ładnie prezentuje się na ustach i nie potrzeba nawet konturówki, aby dobrze je obrysować. Muszę przyznać, że z tym kalendarzem trafiłam w dziesiątkę, bo kolory i w paletach i w innych kosmetykach totalnie mi odpowiadają. Ten odcień szminki również jest śliczny, zdecydowanie w moim typie.



Jeśli chodzi o usta, jednym z produktów był także olejek do ust. Szczerze przyznam, ze chyba pierwszy raz spotkałam się z tego typu kosmetykiem, więc tym bardziej byłam go ciekawa. I powiem tyle, że po prostu świetnie nawilża usta, to dla nich prawdziwe ukojenie. Teraz cały czas mam go w kosmetyczce i szczególnie fajnie się sprawdza przed nałożeniem jakiejś matowej szminki.



Coś, co również dobrze mi się sprawdza to baza do okolic oczu. Jest chyba taka dość nietypowa, bo wyglądem przypomina bardziej klasyczny korektor, a w rzeczywistości ma minimalne krycie. Jednakże naprawdę fajnie wygląda pod okiem, a w połączeniu z korektorem robi całą robotę. Śmiało można później zabierać się za malowanie oka i ładnie się to wszystko trzyma. 



Przedostatnim produktem jest kolejna baza tylko tym razem do całej twarzy pod makijaż. Ja w życiu chyba nawet nie używałam nigdy faktycznej bazy pod makijaż, jak już to jakieś mgiełki, dlatego też ten test był dla mnie czymś zupełnie nowym. Ale ogółem mówiąc moim zdaniem baza poradziła sobie super. Makijaż sylwestrowy trzymał się całą noc i cały czas ładnie się prezentował. Jednakże sama konsystencja bazy mnie zaskoczyła, bo jest ona dosyć kremowa, ale trzeba ją szybko nakładać, ponieważ błyskawicznie zastyga na twarzy, jeśli tak można to powiedzieć. W każdym razie na pewno będę do niej wracać.


Ostatnim kosmetykiem jest czarna kredka do oczu, czyli klasyk. Ja swojego makijażu również nie wyobrażam sobie bez kredki, lubię podkreślać na co dzień w ten sposób oko, bo jest to szybkie, a moim zdaniem daje świetny efekt. Ta kredka od Revolution jest naprawdę przyjemna, dobrze się z nią pracuje, nie jest za miękka i nie za twarda.


To tylko kilka produktów, wszystkich nawet jeszcze nie udało mi się przetestować. Z ciekawości nawet sprawdziłam, czy te kosmetyki można dostać normalnie, nie kupując kalendarza, ale z tego co widzę raczej nie. A szkoda, bo gdybym je wykończyła, chętnie bym do niektórych pewnie wróciła.
Co myślicie?

Do następnego!

6 komentarzy:

  1. Kosmetyki wyglądają mega ciekawie :) Pozdrawiam!

    https://kapuczinoiksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Po dzień dzisiejszy lubię błyszczyki tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, nigdy nie testowałam kosmetyków do tej marki. Ale przyznaję, paleta mnie kusi. Lubię dobrze napigmentowane cienie, nie tylko delikatne poświaty. Jak w tym produkcie to wygląda?

    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja całkiem lubię palety tej marki 😉 Innych kosmetyków nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarówno paletka z cieniami, jak i róże mają idealny dla mnie zestaw kolorków ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam dużo pozytywnych opinii na temat cieni z tej marki. W końcu będą musiała ją przetestować.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, miłe słowa. Motywuje mnie to do dalszego działania!

Copyright © Zofia Adam , Blogger