Hej!
Będąc szczerym, piszę ten wstęp drugi raz, bo chyba jestem ogólnie jakaś zamotana i nie wiem, od czego zacząć. Ostatni czas u mnie to głównie praca. Wczoraj po dwóch tygodniach przyjechałam w końcu do domu rodzinnego i mogę trochę odetchnąć. No i też dlatego wczoraj dopiero usiadłam do bloga, ale coś mi nie szło te pisanie i stwierdziłam, że nie ma co. Czytałam moje "wypociny" i ani to nie miału ładu, ani składu. Usunęłam wszystko i dzisiaj zaczynam od nowa, chociaż to tylko zwykły wpis, że tak powiedzmy. Chcę bowiem zrecenzować wam moją nowość w kosmetykach, a jest to enzymatyczny peeling oczyszczający do skóry głowy od Radical.
Wcześniej nie używałam nigdy żadnych peelingów do głowy, ale jak wiecie lubię próbować nowych rzeczy, sprawdzać co mi służy, a co nie, zwłaszcza jeśli chodzi właśnie o pielęgnację włosów czy twarzy. Peeling to nieodłączna część rutyny włosomaniaczek i będąc po prostu ciekawym, co wprowadzenie takiego produktu do swojej pielęgnacji może zdziałać, zdecydowałam się na jego zakup. Postawiłam na markę Radical, bo jest ona łatwo dostępna, ma tanie kosmetyki i jest raczej dobrze oceniana. Poza tym zależało mi na tym, aby produkt dobrze oczyszczał i wzmacniał włosy.
Producent zapewnia, że peeling usuwa łupież, wzmacnia włosy i zapobiega ich przetłuszczaniu, więc wszystko to, co chciałam uzyskać. Co więcej, produkt ma przywracać fizjologiczną równowagę skóry głowy, skutecznie nawilżać, a także łagodzić i koić podrażnienia. Efektem oczywiście są piękne i mocne włosy. Po nałożeniu peeling wykonujemy delikatny masaż, pozostawiamy na kilka minut, spłukujemy ciepłą wodą i następnie myjemy włosy. Powinno go się stosować regularnie, 1-2 razy w tygodniu.
Nie znałam peelingu z Radical, ale bardzo lubię odżywkę w sprayu na lato! Chętnie wypróbuję i ten produkt, ale po wakacjach (skrzyp polny często powoduje fotouczulenie :( ). Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńRadical ma bardzo fajne produkt :) Akurat tego peelingu nie używałam, ale może się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę o tym peelingu już od dawna, w końcu muszę wrzucić go do koszyka, żeby też go wypróbować :)
OdpowiedzUsuń