Hej!
Jak zaczęliście ten tydzień? Czy tylko mi te dni tak szybko upływają? Przed chwilą były święta a tuż tuż majówka. Gdy zaczęła się kwarantanna, sądziłam, że ten czas będzie mi się dłużyć, a on ucieka w ekspresowym tempie. Chciałabym już wrócić do codzienności, bo powiem wam, że to siedzenie w domu strasznie mnie rozleniwia, jeśli chodzi o szkołę i naukę.
Ale przechodząc do tematu - dzisiaj mam dla was krótką recenzję książki. Coś rzadko u mnie spotykanego, bo książek czytam naprawdę mało, ale ta mnie całkiem zainteresowała.
Jest to książka o pielęgnacji twarzy, sposobach na nieskazitelną cerę lub po prostu tak jak w tytule - o sekretach urody Koreanek.
Autorka jest z pochodzenia Koreanką, która wychowała się w Los Angeles. I ta książka właśnie jest o tyle fajna, że czyta się ją jak ciekawą historię, wiele można się dowiedzieć o Charlotte, o jej metamorfozie, o tym jak znalazła się w Seulu itd. Nie jest to stricte wypunktowany tekst, jak dbać o cerę. Wszystko ujęto w taki sposób, aby nie zniechęcało czytelnika, tylko właśnie motywowało go do działania w kontekście pielęgnacji.
I ja szczerze dzięki tej książce zmieniłam pogląd na wiele spraw dotyczących dbania o cerę, dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, o których każdy z nas powinien pamiętać, a o których nawet nie wie - np. o stosowaniu codziennie filtru na twarz. Niby staje się to oczywiste i logiczne, gdy się to przeczyta, ale prawda jest taka, że nikt z nas nigdy tego nie robił.
I chyba jeden z ważniejszych aspektów - książka uczy takiego podejścia, aby do pielęgnacji podchodzić z przyjemnością a nie z obowiązku. A idealna cera nie jest tylko kwestią dobrych kosmetyków, ale także odpowiedniego stylu życia.
Słyszeliście o tej książce?
Naprawdę ją polecam!
Do następnego!