września 24, 2019

Co kupiłam na wrześniowej promocji w Rossmannie?

Co kupiłam na wrześniowej promocji w Rossmannie?

Jestem stałym klientem promocji w Rossmannie. W zasadzie i szczerze mówiąc, to właśnie większość kosmetyków, jakie posiadam, są właśnie z tych przecen, haha. Mówi może to trochę o moim skąpstwie, ale faktycznie cenię sobie swój pieniądz, no i nie zaprzeczajmy - kosmetyki są drogie. No i chyba za każdym razem swoje łupy promocyjne pokazuję Wam na blogu.

Teraz zasady trochę się zmieniły, na korzyść i na niekorzyść. Nie wszystkie kosmetyki do makijażu są przecenione, ale większość tak, no i na każdy kosmetyk jest inny procent zniżki. Z tego, co się orientuję, wahają się one między -40% aż do nawet -70% ! Więc to naprawdę spory ubytek z ceny. Można też zakupić kilka takich samych produktów i zniżka nadal jest ważna na każdy z nich, a także nie trzeba wcale robić zakupów powyżej trzech kosmetyków, przecena obowiązuje także przy zakupie jednego kosmetyku.
I chyba największa zaleta - nie trzeba być w klubie Rossmann, aby skorzystać z promocji.

Przejdźmy do moich zakupów!


Zawsze staram się nie robić obszernych zakupów, nie lubię wydawać za jednym razem takiej dużej sumy pieniędzy, nawet jeśli to promocja, haha. Trzymam się raczej tego, co przeze mnie sprawdzone i co inni polecają.


Dwa podkłady i korektory.
Mój zdecydowany faworyt - fluid z Bielendy. Skradł mi serduszko. To już moja trzecia czy czwarta buteleczka. Nawet bez przeceny ma bardzo okazyjną cenę ( tylko 20 zł!), a czasem naprawdę sprawdza się lepiej niż o wiele droższe konkurenty. 
Sławny podkład z Bourjois - kupiłam go z ciekawości, normalnie cena mnie odpycha, a na promocji kupiłam go za trzy dyszki. Wiele osób go poleca, więc ja też postanowiłam dać mu szansę. Miałam go na sobie już dwa razy i tym razem nadal moim faworytem pozostaje Bielenda. Ten robi mi po kilku godzinach ciasteczko. Może że to wynik złego dopasowania korektoru czy pudru.  No i też kupiłam sobie ciut za ciemny (odcień 51.5), trudno mi było w sklepie wybrać właściwy kolor.


Tutaj macie porównanie mojego ulubieńca z fluidem z Bourjois.

Co do korektorów z Lovely - także pewniaczki, po pierwszym razie stale kupuję. Kupiłam sobie na zapas aż dwa. Chyba każdy te korektory zna, więc nie ma co się rozpisywać. Mój odcień to Cream 04.



Kupiłam dwa produkty z Miss Sporty.
Z ogółu niby ta marka jest dość słaba, bynajmniej tak się mówi, ale niektóre produkty jednak zasługują na uznanie.
Np. ostatnio trochę słychać właśnie o ich pomadkach matowych. Stwierdziłam, że jedną dla testu zakupię i od razu się zakochałam! Kolorek wybrałam dość neutralny(99% moich pomadek mają taki odcień, cii), ale też za dużego wyboru nie ma. Jednak praktycznie ten produkt wymiata. Trzyma świetnie, nie ściera się, jest prawie niewyczuwalny na ustach i szybko zastyga. Po prostu cudeńko. I o dziwo łatwo go się zmywa. 


 Kolejnym produktem na który się skusiłam jest różo-rozświetlacz (co¿?)
Szczerze to wybrałam go spontanicznie, zobaczyłam i zabrałam. Czasem lubię tak robić, hah.


Róż z dodatkiem połysku. Nie jest niestety jakimś odkryciem roku, ale daje fajny lekki efekt. Btw. to mój pierwszy róż, także nie postanowiłam w tej kwestii balować.


Nabyłam też trzy produkty z Wibo. Jeden już przeze mnie sprawdzony - żel do brwi. Ja niestety nie mam jakiś gęstych tych brwi, ale fajnie jest je utrwalić, żeby się trzymały. Używam go zwłaszcza, gdy brewki robię cieniem, a nie pomadą (cień się łatwo ściera).

Pudry z Wibo są świetne, już wiele z nich przetestowałam, ale jak do tej pory tego bananowego jeszcze mi się nie udało. Także więc on też znalazł się w moim koszyku.

Też troszkę szybko się obudziłam i dopiero teraz kupiłam ten błyszczyk spicy. No cóż, hah. 


Chyba już w ogóle się o nim nie mówi, teraz królują właśnie płynne matowe pomadki, ale ja błyszczyki też czasem lubię. Ładny kolorek i pięknie pachnie!!!


Ostatnim kosmetykiem jest maskara Wonder Luxe Volume z Rimmela. Również aktualnie króluje, dużo się o niej nasłuchałam od przeróżnych influencerek, youtuberek, no to musiałam ją kupić. No i faktycznie jest rewelacyjna. Ślicznie wydłuża i rozdziela rzęski.

To już moje całe "łowy"
W razie pytań zapraszam do pisania komentarzy.

A wy już byliście na wrześniowej promocji? 

września 13, 2019

Fall Inspirations 2019

Fall Inspirations 2019
Inspiracje na każdy sezon, porę roku chyba powoli stają się tradycją na moim blogu. Według mnie jest to bardzo fajna, niekłopotliwa forma wpisu, w zasadzie to taki post najłatwiej i najszybciej jest mi dla was wrzucić. Uwielbiam oglądać zdjęcia ze stylizacjami na Pintereście i lubię się nimi tu dzielić. No i przede wszystkim są one inspiracjami, pomocą. Która kobieta nigdy nie doświadczyła problemu : "Co mam na siebie włożyć?", raczej żadna, hah. 

Cenię jesień właśnie za sposób ubioru, możliwości w tworzeniu stylizacji, nawet tych najprostszych, bo takie najbardziej lubię. Takim must have na tą porę są różne swetry, kardigany, bluzy, ostatnio też u mnie golfy, no i klasyczne jeansy, pasują do wszystkiego i dobrze wyglądają. 












Co sądzicie?



września 06, 2019

Najlepszy samoopalacz

Najlepszy samoopalacz
Niestety zaczęła się szkoła, tak bardzo nie chciałam tam wracać, też ze względu na to, że rozpoczynają mi się moje rozszerzenia i wyczuwam już milion godzin spędzonych w domu nad książkami. Też ubolewacie nad powrotem do nauki?

Dzisiejszy wpis dość krótki. Stwierdziłam jednak, że koniecznie muszę go napisać, ponieważ chcę wam polecić pewien produkt, w którym się totalnie zakochałam. To zdecydowanie mój ulubieniec tych wakacji. 
A mowa tu o kremie brązującym z Bielendy. 


Zawsze wszelkiego typu samoopalacze mnie krzywdziły. Zawsze zostawiały smugi, wyglądało to ogółem bardzo niechlujnie i po prostu brzydko. A ja z tego powodu, że mało się opalam i nie wychodzę tak na słońce, jestem blada jak ściana, z nimi walczyłam. W końcu były wakacje, też chciałam jakoś wyglądać, chyba każdy lubi opaleniznę. Ale na szczęście znalazłam ten produkt i już po pierwszym użyciu bardzo go polubiłam, był widoczny piękny efekt.

Moja skóra była ślicznie i lekko "opalona" i naprawdę na tym mi zależało. W dodatku ma piękny zapach masła kakaowego. Uwielbiam się nim smarować tuż po prysznicu czy kąpieli zanim pójdę spać (oczywiście musi się wchłonąć). No i też dobrze nawilża.

Tak jak producent pisze - efekt jest widoczny już po pierwszej aplikacji i potrafi się utrzymać kilka dni. Ja jednak smaruje się nim częściej, wygląda to wtedy jeszcze lepiej.
No i uwaga - po aplikacji trzeba umyć ręce! Raz tego nie zrobiłam i miałam plamy niestety. Zaleca sie też przed zastosowaniem zrobić peeling, zwłaszcza kolan i łokci.



Jedyny minus tak naprawdę, jaki zauważyłam, to drobne plamy przy już zanikaniu opalenizny. Jeśli przestajemy stosować kosmetyk, opalenizna nam schodzi i robią się ciapki, zwłaszcza na łokciach i kolanach. Reszta jest prawie niezauważalna. 
Pewnie będę jeszcze go z powodzeniem używać, póki pogoda pozwala na jakieś spódniczki.

A Wy lubicie się opalać na słońcu czy też jak ja raczej sięgacie po takie produkty?
Znacie ten kosmetyk?

Copyright © Zofia Adam , Blogger