stycznia 28, 2019

Jealousy

Jealousy

Moje ferie się już niestety skończyły. Teraz pozostaje mi czekać do kolejnej świątecznej przerwy i długiej majówki. Ale szczerze mówiąc i mimo że wychodząc dzisiaj rano z domu już zbierało mi się na płacz, to ten pierwszy dzień był bardzo miły i z drugiej strony brakowało mi tej szkoły. Nie mogę zaprzeczyć, że jej nie lubię, bo wiem, jak potem będzie mi tego wszystkiego brakować, choć nauki jest full, a humorków nauczycieli też mam czasem dość.


Nie będę się rozpisywać, jeśli chodzi właśnie o moje ferie. Rzadko wyjeżdżam, rzadko robię coś produktywniejszego, co by zaciekawiło więcej osób, ale mimo tego moje ferie były bardzo udane. Co bym mogła tutaj takiego napisać? Że mogłam w końcu się wyspać? hah. Trochę zaszalałam, spędziłam mnóstwo czasu z bliskimi i znajomymi, oddałam się temu, co mnie pasjonuje lub totalnie pochłania, gdy mam lenia i tzw. "chill day". Wszyscy to wszystko dobrze znają, no nie? 


Ale nie o tym dziś, wracam natomiast z kolejnym wierszem. Te zdjęcia jakoś chyba klimatycznie nie pasują do tego, o czym wcześniej mówiłam.


A co z nami?
Mamy tak biec latami?
Szukać ukojenia, wody,
Jesteśmy niczym martwe płody,
Bo cóż możemy zrobić?
Nie będziemy się przecież głodzić...
Ale patrząc na cudze szczęście,
Stajemy się zazdrośni,
Takie cuda możemy doznać tylko we śnie. 


Jak Wam przypadł do gustu?
Mieliście, macie ferie lub dopiero będziecie mieć? A może już skończyliście szkołę? 


Do następnego!

stycznia 21, 2019

Aparat ortodontyczny

Aparat ortodontyczny
Dziś o czymś, o czym nie wspomniałam w ostatnim poście dotyczącym zeszłego roku. Totalnie wyleciało mi to z głowi i sama się dziwię. Jednak o co chodzi?

  Od prawie że już trzech miesięcy mam założony aparat ortodontyczny i chciałabym tutaj krótko co nieco o nim powiedzieć, ogólnie o mojej historii z zębami.

Już od małego moje ząbki niestety nie rosły jak powinny. "Krzywolągi". Strasznie się ich wstydziłam - kiedy mówiłam, śmiałam się. Starałam się ich nie pokazywać, dopiero niedawno nauczyłam się jakoś tak uśmiechać, mówić, śmiać, żeby nie wyglądało to jakoś najgorzej. 
Tutaj możecie zobaczyć, jak wyglądały. Zdjęcie jest z poprzedniego roku z kwietnia.


Marzyłam o aparacie. Chciałam mieć w końcu proste zęby, ale też aparat bardzo mi się podobał, kolorowe gumeczki itd. Według mnie wyglądało to uroczo.

Na początku, gdy miałam tak 10-11 lat , nosiłam tzw. aparat ruchomy, który mogłam zdejmować i najczęściej zakładałam go tylko na noc, ponieważ uniemożliwiał on mówienie, jedzenie i zwykłe nawet przełykanie śliny. To był koszmar.

Potem na kilka lat nie było nic, dopiero w zeszłym roku poszłam na pierwszą wizytę w sprawie aparatu stałego. Myślałam, że to kilka wizyt i będę miała od razu zakładany aparat, ale doszły do tego problemy ze zgryzem itd. które trzeba było rozwiązać przed założeniem ostatecznie aparatu stałego. To był jeszcze większy koszmar.
Przyklejono mi dość dziwny aparat do podniebienia i górnej szczęki. Do tego miałam jeszcze tzw. maskę, którą miałam nosić w domu i również na noc, miała ona mi cofnąć dolną szczękę (była za bardzo wysunięta). I tak, jak zapewne się domyślacie, olewałam noszenie tej maski. Przez ten aparat nie mogłam jeść, sepleniłam i na dodatek każdego wieczoru miałam go sobie podkręcać i rozszerzać. Efektem końcowym była ogromna szpara między jedynkami. Mogłam się tylko cieszyć, że to wszystko działo się w wakacje i skończyło na początku roku szkolnego.

W październiku w końcu nabyłam aparat, o który się tak ubiegałam.


Mam założony na górę i dół.
Może odpowiem na kilka tych najczęstszych zadawanych pytań osób, które też interesują się takim aparatem.
Czy boli samo zakładanie? - W ogóle, zakładanie nic nie boli. Natomiast potem zaczynają boleć zęby, stają się bardzo wrażliwe, no i z tym bólem trzeba się mierzyć przez jakiś tydzień, zero twardego jedzenia, papki, mycie zębów też jest niestety bolesne. Ból powraca po każdej wizycie u ortodonty i również trwa z tydzień, stopniowo ustępuje, ale długość to też kwestia indywidualna. Da się do tego przywyknąć i można nauczyć się jeść.

Czy na początku się sepleni? - Ja w ogóle. Sepleniłam tylko w tym wcześniejszym aparacie, ale to dlatego, że miałam go przyklejonego do podniebienia. Tutaj nic takiego nie ma. 

Jak to wygląda w kwestii jedzenia niektórych rzeczy i higieny? - Zawsze się mówi, że nie powinno się żuć gumy, jeść twardych, drobnych rzeczy, że trzeba myć zęby po każdym posiłku. Prawda jest taka, że większość osób i tak się tego nie stosuje. Sama żuję gumę i jem co chcę, myję zęby, tak jak myłam wcześnie, bo nie widzę potrzeby częstszego mycia, poza tym nie zawsze jest taka możliwość, żeby umyć te zęby w ciągu dnia. Nikt nie będzie brał ze sobą szczoteczki do szkoły. Czasem trzeba po prostu wypłukać zęby i tyle. Jednak co do tych twardych rzeczy radziłabym uważać.

Jakie są koszty? - Za łuk cena waha się w granicach 1500-2000 zł i raczej zależy od ortodonty, u którego chcecie założyć sobie taki aparat. Do tego dochodzą jeszcze koszty związane z wizytami. To nie byle jakie pieniądze, więc lepiej dobrze to przemyśleć. 
Założenie mojego aparatu kosztowało mnie podajże 3200 zł (góra i dół). Można tą sumę wpłacić od razu albo też rozłożyć sobie na raty, więc nie trzeba sobie zawracać głowy taką dużą sumą na raz. 


A wy mieliście/ macie aparat ortodontyczny lub się nad nim zastanawiacie? 

stycznia 05, 2019

Memories from 2018

Memories from 2018

W tym całym tłoku, pośpiechu, następstwach kolejnych wydarzeń z ostatnich dwóch miesięcy, ale także radości z już minionych świąt, sylwestra i nowego roku, jak mam w zwyczaju, zaniedbałam bloga.

Dzisiaj wracam, aby podsumować, wrócić do niektórych wspomnień z 2018 roku, o którym mogę powiedzieć, tyle, że chyba jak dotąd najlepszy w moim życiu.

Nie będę tu siać milionami zdjęć, bo będą one się tylko powtarzać z wcześniejszych wpisów albo z instagrama, sama nie mam ich też wiele, nie jestem osobą, która z jednego wydarzenia ma 1000 fotek w telefonie, co skutkuje potem brakiem pamięci. 

Może zacznijmy od tego, dlaczego sądzę ten zeszły rok za zdecydowanie udany? 
Może to zabrzmieć dość banalnie, ale wszystkie osoby, które też coś takiego spotkało, zrozumieją mnie. Jak mogłabym pominąć w tym poście osobę, która stała się w ciągu tak krótkiego czasu jedną z najważniejszych w życiu? A jest nią mój chłopak. Być może bez niego te ostatnie miesiące nie byłyby tak kolorowe. 


Otworzyłam się przede wszystkim bardziej na świat, poznałam wielu nowych ludzi, nabrałam doświadczenia i pewności siebie, której kiedyś mi brakowało, a to było zaledwie rok - półtora roku temu. Także dużo mu zawdzięczam. 

Według mnie szesnaste urodziny też są znacznym przełomem. W moim przypadku tak bynajmniej było. Ten etap dojrzewania, zmiany pod względem myślenia o niektórych rzeczach, samo zachowanie i charakter. Gdybym miała porównać siebie dzisiaj do siebie sprzed roku, myślę, że nie mogłabym uwierzyć w to, jak bardzo się zmieniłam i każda osoba, która zna mnie dość długo, też by powiedziała, że nie jestem tym samym człowiekiem.
Gdy wracam do starych zdjęć, to zawsze przywołują mi się też związane z nimi wspomnienia. Aż trudno zdać sobie sprawę z tego, jak z czasem wszystko potrafi się zmienić. Też tak macie?

Ale może powiem o ogólnych i tych ważniejszych faktach i zdarzeniach z 2018 roku.


Jak już dobrze wiecie - tańczę i nie jestem też na jakimś wielce dobrym poziomie, mimo że robię to już prawie dziesięć lat. Razem z moimi dziewczynami dajemy jednak z siebie wszystko i w tym roku, jak i w poprzednim, udało nam się coś wspólnymi siłami osiągnąć. Drugie miejsce w konkursie, w którym uczestniczą różne zespoły z Polski i to na pewno bardziej wybitne pod względem technicznym, jest czymś, o czym się nie zapomina.


Przede wszystkim skończyłam gimnazjum, odbył się komers, który będzie na pewno także niezapomniany, napisałam egzaminy bardzo dobrze i jako następną szkołę wybrałam liceum z kierunkiem politechnicznym z rozszerzoną matematyką, fizyką i informatyką, a z tych dwóch ostatnich przedmiotów jestem prawdziwą kałamagą hah. Choć prowadzę bloga, to nie mam żadnego pojęcia o komputerach itd. 
Oczywiście nowa klasa i ludzie, których bardzo dobrze przyjęłam i bardzo polubiłam.

Jednak wrócę może jeszcze do wakacji.
W tym roku nie miałam okazji być nigdzie za granicą, ale odwiedziłam razem z rodziną polskie morze, które uważam osobiście za przepiękne, a tak dawno już go nie widziałam, od kilku lat właściwie, więc ta wycieczka była dla mnie podwójną radością.


W te wakacje opiekowałam się również dziećmi na półkoloniach, było to bardzo ciekawe przeżycie i mogłam też bardziej właśnie się na nie otworzyć. Zawsze miałam problem z zajmowaniem się i dogadywaniem z nimi, ale bardzo miło spędziłam te dwa tygodnie pracy. Btw. to była moja pierwsza praca. 

Jeśli chodzi o to, jak spędziłam tegoroczne święta i sylwestra, to myślę, że też nie mam, co się rozpisywać. Był to bardzo udany czas, prezenty trafione, godziny spędzone z rodziną przy przeróżnych planszówkach i szalona noc sylwestrowa ze znajomymi. 


A Wy jak wspominacie ubiegły rok?
Copyright © Zofia Adam , Blogger