Zdecydowanie mogę powiedzieć, że w tym roku majówka była jedną z najlepszych dotychczas.
Jeszcze pamiętam ten okres, kiedy prawie w ogóle nie wychodziłam z domu, byłam strasznie aspołeczna i wolałam patrzeć w ekran monitora, psując sobie oczy. Kontakty z ludźmi dla mnie obojętne. W moim świecie nie istniał taki termin jak mile spędzony czas ze znajomymi poza domem.
Wizja, że wychodzenie z domu po szkole (nie wliczając kółek zainteresowań) to dziwactwo.
Uparcie trzymałam się w swoim pokoju wiele lat.
Poświęcałam czas tylko i wyłącznie dla przyjaciółki, bo ona miała jedyna znaczenie. Precz z nowymi znajomościami. Odtrącałam wszystkich.
Byłam może nawet dla siebie samej najważniejsza. Uwięzienie w klatce.
Cieszę się, że poznałam w ostatnim czasie tyle osób, że spędziłam z nimi tą majówkę. Nawet niektórzy z nich stali się już dla mnie bardzo ważni, bez których już nie wyobrażam sobie życia.
Grille, spotkania, karuzele, koncert Sławomira haha (którego nawet nie widziałam, ponieważ nasz miejski park niezbyt duży, a ludzi kilka tysięcy, tłumy), nieprzespane noce, dyskoteki...
Szalony, młody okres.
Maj zawsze był dla mnie ulubionym miesiącem, ale teraz jeszcze bardziej te przekonanie się we mnie utwierdziło.
W maju obchodzę swoje urodziny, imieniny (do tego doszła jeszcze jedna data innej osoby), wyjazdy, piękna pogoda, ostatnie tygodnie mozolnej pracy z tańcem przed festiwalem, no i końcówka roku szkolnego!
A Wy jak spędziliście swoją majówkę? Który miesiąc jest Waszym ulubionym?