Cześć!
Dzisiaj wracam z kolejną maseczką.
Maseczki? Maseczki, tak maseczki. Dość dużo ich już na moim blogu, ale bardzo uwielbiam testować kolejne i dawać tutaj Wam ich recenzje.
Tym razem jest to jednak produkt do twarzy niż ostatnio jak było - do włosów.
Maseczki węglowe 'peel-off' zyskały wielką popularność. Ja także je bardzo polubiłam.
Tą, którą dziś przedstawiam, jest z Bielendy, bardzo znana firma ze skutecznymi kosmetykami.
Co mówi nam o niej producent?
"Oczyszczająca maska węglowa o silnym działaniu detoksykującym błyskawicznie poprawia stan skóry mieszanej i tłustej. Innowacyjna formuła oparta na naturalnym aktywnym węglu szybko i skutecznie oczyszcza skórę z toksyn, zwęża pory i przeciw działa powstawaniu wyprysków. "
Tralalalala...
Dużo by te go jeszcze pisać. W każdym razie wiadomo o co chodzi. Maseczka ma oczyścić cerę i ją nawilżyć.
Jakie są moje wrażenia?
To, co na pewno zwróciło moją uwagę, było bezbolesne ściągniecie maseczki, bo zaś przy niektórych tak mnie bolało, że prawie ich ściągnąć nie mogłam.
Czy są w ogóle jakieś znaczne różnice?
Szczerze mówiąc, to nie. Po dwóch użyciach nie było jakiejś drastycznej zmiany, ale miałam wrażenie, że moja skóra nieco się wygładziła i nawilżyła. Nie wiem, czy wiecie, ale ja mam trochę problemy z trądzikiem i zawsze na twarzy choć jeden pryszcz się znajdzie i jeśli chodzi o ten produkt ,to ciut pomógł, bo aktualnie mam same blizny i lekkie zaczerwienienia. Możliwe, że pod dłuższym używaniu maseczki regularnie będą większe i jeszcze lepsze efekty.
No i to co muszę dodatkowo podkreślić, to piękny zapach! Nie potrafię go bliżej określić, ale uwierzcie mi, że jest cudowny! Zresztą wszystkie kosmetyki o ślicznych zapachach od razu urzekają moje serca, haha. Uważam po prostu, ze jest to ważna rzecz.
Podsumowując: maseczka na plus. Może jeszcze nie zasługuję na szóstkę ale na dobre cztery tak.
A Wy już ja testowaliście?
Co o niej sądzicie?
Do następnego!