maja 25, 2019

17

17

Dwa dni temu skończyłam swoje siedemnaste urodziny, tydzień temu miałam małe przyjęcie urodzinowe wśród najbliższych znajomych, a teraz po prostu siedzę i piszę kolejny wpis.

Śmieszne jest to, że ludzie pytają się mnie, jak się czuję jako siedemnastolatka. Przecież nikt z nas nie odczuwa fizycznych zmian w dniu urodzin. Przecież tak naprawdę starzejemy się z każdą chwilą i tę każdą chwilę można by było jakoś uczcić, nie tylko w przypadku upłynięcia kolejnego roku. 


Oczywistym jest jednak to poczucie, uświadomienie sobie: "O, już kolejne 12 miesięcy za mną", no bo jednak na co dzień nie zwracamy uwagi na to, że z każdym momentem bliżej nam do śmierci. Ale nie wprowadzajmy smutnego klimatu.


Mój kot chyba nie lubi pozować


Nie chcę też pisać o tym, jak to strasznie, że ten czas za szybko mija, że tęsknię za wcześniejszymi latami albo, że chciałabym już być dorosła (choć w prawdzie za rok już będę), bo to nudne i zresztą chyba każdy ma mętlik w głowie w takich kwestiach. Uważam, iż dobrze jest tak, jak jest i cieszę się chwilą, wierząc w jeszcze lepszą przyszłość i przy tym nie marnować teraźniejszości, której kiedyś mogę żałować.




Dzień urodzin spędziłam dość neutralnie, typowo, prawie jakby był to normalny dzień, kiedy muszę iść do szkoły, wrócić do domu i brać się za naukę. Jednak taki dzień musi się czymś różnić od pozostałych, jesteśmy wtedy obsypywani życzeniami, prezentami. Ale też jakimś cudem tym razem tej nauki poszkolnej nie miałam w ogóle i udało mi się nawet wyjść z przyjaciółką na pizzę. Więc mogę stwierdzić, że naprawdę miło urodzinki spędziłam. 




A Wy które urodziny kończycie w tym roku? 


maja 17, 2019

Moja gąbeczka do makijażu

Moja gąbeczka do makijażu
Dzisiaj trochę o mojej już przetestowanej gąbeczce do makijażu 


Moja gąbka jest z firmy Elite, którą można znaleźć w Rossmannie. To tak naprawdę jedna z tych tańszych gąbeczek, jeśli się nie mylę kosztuje ok. 11-12 zł, więc to są grosze w porównaniu do oryginalnej gąbeczki - Beauty Blendera, którego chyba w życiu bym nie zakupiła. Uważam, że można znaleźć naprawdę fajne jego zamienniki w przystępniejszych cenach.

Jeśli chodzi o mojego "zamiennika", to chciałabym głównie przedstawić jego wady i zalety.
Może zacznę od tej lepszej strony:
• Jest dość miękki i plastyczny, wpasowuje się do twarzy i szybko wraca do swojego kształtu
• Ładnie, równomiernie rozprowadza podkład/korektor, nie robi plam ani smug
• Ma dość zbitą budowę, nie jest porowaty
• Starcza na naprawdę długi okres, jeśli się o niego dba, myje przed i po makijażu, praktycznie się nie niszczy, nie rozrywa
• Niska cena, łatwo dostępny

Wady:
• Sączy bardzo szybko i dużo wody, przy czym naprawdę nie wiele zjada podkładu
• Po dłuższym użytkowaniu jest twardszy, robi trochę "piłkę" na twarzy (jednak jeśli chodzi o rozprowadzanie produktów nadal jest w tym całkiem dobry)

Do tego wszystkiego producent na opakowaniu mówi: "zawiera węgiel drzewny z bambusa, który posiada właściwości przeciwbakteryjne, zapobiega rozmnażaniu się bakterii, grzybów i pleśni w strukturze gąbki; produkt hipoalergiczny, nie zawiera lateksu; przeznaczony do każdego rodzaju cery, także do wrażliwej"


Tutaj różnica wielkości gąbek - świeżo zakupiona, jeszcze nie używana i już po ponad półrocznym użytkowaniu, namoczona


Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że produktu zjada naprawdę sporo, ponieważ na zewnątrz jest całkiem brudny od podkładu (mimo że zawsze staram się go myć) i nie da się tego domyć, ale o dziwo, po przecięciu gąbeczki, jest ona od wewnątrz naprawdę czysta. Myślę, że to zasługa tej dość zbitej struktury.


A wy już mieliście tą gąbeczkę w rękach? 

maja 10, 2019

Majówka w Zakopanym

Majówka w Zakopanym
Nigdy nie miałam okazji być w Tatrach, w Zakopanem, być w Polsce aż tak daleko, jednak w tą majówkę udało mi się odwiedzić te miejsca i spędziłam ją bardzo aktywnie chodząc po tych pięknych górach.


(polana w drodze do Morskiego Oka)

Tak więc byłam tam pierwszy raz, pojechałam z moimi rodzicami i siostrą.

Cztery dni to chyba za krótki czas by zobaczyć jak najwięcej. Udało nam się tylko przejść Dolinę Kościeliską, Chochołowską i dojść do Morskiego Oka. Zresztą, ci co obserwują mnie na Instagramie, już wcześniej i na bieżąco widzieli, gdzie byłam, co robiłam.
Zresztą mam nadzieję, że nie zakończy się to tylko na jednym wyjeździe, oczekuję już kolejnej okazji, bo przyznam, iż bardzo miło spędziłam tam czas, choć nogi po całym dniu chodzenia i wspinania się trochę bolały.



W zasadzie to w samym Zakopanem nie mieszkaliśmy, tylko w Kościelisku, dosłownie zaraz obok Zakopanego. Nic nie szkodzi, bo Zakopane i tak odwiedzić koniecznie musieliśmy, zwłaszcza znaną ulicę Krupówki - sklepy, stragany, pamiątki, knajpy.
Z naszego apartament mieliśmy piękny, centralny widok na Tatry i na Giewont.



Pogoda też nie była jakaś świetna i sprzyjająca, Jeden cały dzień padał deszcz i byliśmy zmuszeni chodzić w błocie i kapturach, dlatego z tej wycieczki nie mam żadnych zdjęć. Jedyne, które sobie zrobiłam to na granicy słowackiej, do której udało nam się dojść z mamą, chociaż kompletnie nieświadomie, hah.



(Morskie Oko)



(Smreczyński Staw w Dolinie Kościeliskiej)

No przyznam, zdjęć nie jest wiele, ale cud, że jakoś udało mi się zrobić takie, aby ludzie nie wchodzili mi w kadr, haha. W tę majówkę były ich tłumy.

A wy w jaki sposób ją spędziliście?

Copyright © Zofia Adam , Blogger