stycznia 19, 2018

Inspiracja

Inspiracja

Inspiracją może być dosłownie wszystko. 
Hah, nawet rolka papieru toaletowego. 
Uwierzcie. 
Choć poszukiwanie tej rolki może zająć wieczność. W każdym razie długi okres czasu.
Ale niekoniecznie. 
Można na coś tylko przypadkiem natrafić, a już stanie się rzeczą niezwykle ważną i istotną, która daje sens temu, co robimy. 



W przypadku wcześniej wspomnianego papieru toaletowego, można go zapisać, nie sądzicie?
Niech to będzie długi sznur wspomnień.
Chyba nawet kiedyś widziałam ten pomysł. 
Podałam dość nietypowy przykład, ale to nie ma tu znaczenia. Dlaczego niby nie warto żyć dla rolki papieru? Haha


Moja inspiracją jest pole. Na tych zdjęciach znów je Wam pokazuję, ale tym razem inne niż te, na którym zwykłam robić zdjęcia. 
Dlaczego?
Jest one wolną, pustą przestrzenią, ale według mnie tętni życiem. Mogę je zapisać - tak jak w przypadku papieru - tak jak w przypadku pamiętnika no i tego bloga. 
Mogę na nim stanąć, tak po prostu, albo może też coś przedstawić, może jakiś przekaz, a potem uwiecznić w formie fotografii. 
Tyle radości sprawia mi tak prosta sprawa - zrobienie zdjęcia. 



Warto mieć jakąś swoje inspirację. Myślę, że dlatego ludzie cały czas żyją, są szczęśliwi, potrafią dopatrzeć się tych najmniejszych szczegółów, ale jakże istotnych. Spełniają swoje zawodowe pragnienia, tworzą rodzinę. 
Czasem nie umiemy rozwiązać tak prostych krzyżówek. A kostkę układamy, kończąc na jednej ściance. Może to wszystko wydawać się tak skomplikowane, ale nie powinno się poddawać. Trzeba odszukać wszystkie właściwe hasła i dokończyć układankę. I czasem do tego potrzebny jest tylko mały szczegół - inspiracja.

Wszystko się ze sobą łączy, nawiązuje jeden do drugiego, więc ten post mógłby mieć tysiąc innych tytułów. 

Jak wy to widzicie?


stycznia 13, 2018

Ulubieńcy filmowi

Ulubieńcy filmowi
W ostatnim czasie obejrzałam kilka świetnych filmów, które koniecznie chcę Wam polecić.
Każdy obejrzałam przynajmniej po dwa razy. Wręcz kocham powtórki.
Jeśli coś bardzo mi się spodoba, uwielbiam do tego wracać. Te filmy mocno skłoniły mnie do refleksji, ale nie zamierzam się tu na ich temat rozpisywać.

Na pierwsze miejsce wybrałam melodramat "Ponad wszystko"

Znalezione obrazy dla zapytania Ponad wszystko

Dlaczego akurat on? 
Fabuła chwyciła mnie za serce, to, z jakim bólem niektórzy muszą się mierzyć i nie mają możliwości niektórych rzeczy poznać, zobaczyć, dotknąć, a jednak jest ktoś, kto ryzykuje, żeby choć raz przeżyć dzień najlepszy w swoim życiu. 
No i aktorka - Amandla Stenberg. Być może po nazwisku jej nie kojarzycie, ale Wam podpowiem - to ta dziewczynka, "Rue" z "Igrzysk śmierci". Nie mogłam uwierzyć w to, jak wypiękniała, haha.

Kolejnym filmem jest "Aż do kości"

Podobny obraz

Film oglądałam w zeszłe wakacje, ale nie przypominam sobie, bym go już polecała.
Cała historia dotyczy dziewczyny - anorektyczki, która sądzi, że wszystko jest w porządku i pod kontrolą, nie zamierza przybywać na wadze, nie zamierza się leczyć. 
W zasadzie nie wiem, co więcej pisać o filmie, więc niech reszta zostanie tajemnicą. 

Na trzecim miejscu jest polska produkcja i każdemu dobrze znana lektura "Kamienie na szaniec"

Znalezione obrazy dla zapytania kamienie na szaniec film

Wzruszający, pokazujący prawdziwe piekło wojny.
Szczerze? Lektury nie czytałam (streszczenia zrobiły swoje), mimo że powinnam. Ten język z tych wszystkich książek narzuconych przez program mi nie odpowiada, meczę się, czytając je. 
Sceny z Zośką mnie dobiły do maksa. Byłam przerażona, na niektóre momenty nie mogłam patrzeć, ale byłam tak ciekawa, jak przedstawił kolejne sceny reżyser, i obejrzałam resztę w domu, później drugi raz całość.
Prawdziwy patriota powinien to po prostu obejrzeć. 

I ostatnim filmem jest "Szczęściarz"

Znalezione obrazy dla zapytania Szczęściarz

Ma już on kilka dobrych lat, ale dopiero ostatnio go pierwszy raz obejrzałam i nie żałuję.
Zaca Efrona wręcz kocham, haha, i tutaj równie świetnie odegrał swoją rolę. Jest tytułowym szczęściarzem, któremu "uratowała" życie na wojnie pewna kobieta. Postanowił ją odnaleźć i podziękować. 

Jakie są wasze faworyty z ostatniego czasu? 

stycznia 06, 2018

Zestaw Rimmel London Look od Rity Ory

Zestaw Rimmel London Look od Rity Ory
Pod choinkę od siostry dostałam zestaw z Rimmela - prasowany puder i tusz do rzęs:


Ucieszyłam się, jak zwykle na kosmetyki, haha, ale też dlatego, że mój poprzedni puder się kończył i szukałam również jakiegoś nowego tuszu. Nadal nie mogę znaleźć tej perełki, która zadowoli mnie w stu procentach. Możecie coś polecić.
Postanowiłam zrecenzować Wam te dwa produkty, choć mam wrażenie, że wielu z was już samemu je przetestowało. Ja w każdym razie mam je w rękach po raz pierwszy.



Zacznijmy od pudru - wielokrotnie o nim słyszałam, że podobno dobrze matuje i utrwala makijaż.
Zawsze miałam problem ze szybkim schodzeniem podkładu i tzw. "świeceniem się".
Jeśli chodzi o moją opinię - jest dobry, robi, to co ma robić, ale niestety mojej cery na razie nie zmienię, więc i tak po pewnym czasie wyglądam jak prawdziwa gwiazda. Jednakże powiem, że puder trzyma lepiej niż te, co dotąd miałam, jestem zadowolona. Do tego nie śmierdzi, wprost nienawidzę zapachu niektórych pudrów, a ten pachnie trochę jak krem Nivea. Podoba mi się to. 
Zobaczymy, jak plastik, pudełko, długo wytrzyma, czy czasem mi nie pęknie, bo od noszenia go w torbie czy plecaku różnie to może być.
Tak więc puder według mnie warto polecić.

Co do tuszu mam pewne zastrzeżenia. Jest świetny, jeśli chodzi o wydłużanie rzęs i jestem tego aż pełna podziwu, ale niestety znów je skleja, czego nie znoszę. Wtedy muszę rzęsy za każdym razem rozczesywać inną szczoteczką. Konsystencja też jest taka bardzo wilgotna (?) i łatwo można się poplamić, trzeba być ostrożnym przy malowaniu. Co do samego pędzelka nic nie mam, jest dobry, no o ile nie nabierze się za dużo tuszu i potem będzie plama. Jednak da się z nim jakoś poradzić. 

A Wy co sądzicie? Mieliście już te kosmetyki?

stycznia 01, 2018

Nowy rozdział

Nowy rozdział
Co roku to samo:
jakieś postanowienia, życzenia - zdrowia, szczęścia..., jesteśmy coraz starsi. 
Czasem jest się już tym przejedzonym. Niby jest radość, balowanie, sylwester, "Wow, nowy rok", można coś zmienić w swoim życiu, ale prawdę mówiąc, okazji jest do tego wiele. Po co w ogóle czekać, nie lepiej zacząć już dziś?
Ja nigdy nie mam postanowień, chyba więcej jest przy tym odkładania, a na koniec i tak okazuje się, że nic nie udało się zrobić. Na każdy dzień powinno się mieć jakiś cel. Nie tylko od święta. 
Mimo tego nadal czuję, że jest to jakiś nowy rozdział, jakby się miało żyć od nowa, żyć tak, jakby wszystko się poznawało od początku, ale i jakby to były ostatnie chwile. 

Teraz rocznikowo mam szesnaście lat. Bardzo się cieszę, że pójdę do nowej szkoły i poznam nowych ludzi, mam nadzieję tych odpowiednich. Przede mną egzaminy, chcę je napisać dobrze i pójść na wybrany już profil w liceum. Zamierzam lepiej spędzić tegoroczne wakacje niż poprzednie, może więcej się otworzyć na świat.
Ale czy tego dokonam, to nie wiem, nikt nie wie, dlatego po prostu wolę nie stawiać sobie ogółem na nowy rok postanowień, którymi później po prostu będę się zamartwiać, bo np. nie udało mi sie ich spełnić. Co się stanie, to się stanie. 

Jestem chyba sobą trochę zażenowana, ponieważ zaczęłam pisać blogmasy, po czym w połowie grudnia je usunęłam. Stwierdziłam, że były bezsensu (?). Czasem naprawdę chcę pisać regularnie i przed ostatni długi okres to trzymałam, ale teraz sądzę, iż lepiej jest pisać, kiedy się ma na to ochotę - wtedy ma to sens.


Chyba nie będę się rozpisywać na temat moich świąt, co dostałam, to by było nudne. W sumie mnie też nie za bardzo obchodzi, kto co dostał pod choinkę. 

Macie jakieś postanowienia? Jak spędziliście sylwestra? 

Copyright © Zofia Adam , Blogger