listopada 21, 2018

Defeat

Defeat

Bardzo mnie boli to, że chciałabym za każdym razem coś wstawić nowego na bloga, ale nie mam warunków, brakuje mi kreatywności i prawdopodobnie włączyła mi się jesienna chandra. Niektórzy mi mówią, że ja mam taki humor, codziennie, cały rok i nie jest spowodowany tym, jaka jest pora roku, może to prawdziwe, hah.

Dlatego tym razem ponownie wstawiam Wam nowy wiersz, który chyba idealnie odwzorowuje moją aktualna sytuację, choć można go interpretować do woli. Wstawiam Wam też muzykę, którą ubóstwiam, uwielbiam taki jej rodzaj, mogę się przy niej uspokoić, trochę zanurzyć w myślach, ale tych pozytywnych i ułożyć w głowie do tej muzyki zupełnie nowy układ taneczny.

Znalazłam również trzy zdjęcia z czerwca, których w ogóle tutaj nie pokazywałam, a żałuję. Mają taki letni klimat, były robione na skansenie w moim mieście i mimo że nie są idealne oraz bardzo do siebie podobne, bardzo je lubię. Zresztą teraz, o takiej porze, trudno będzie o jakiekolwiek fotki.


Bez szczęścia żyć się nie da,
A każdego przecież czeka meta.
Popełniamy więc błędy,
Spowalniamy i przyspieszamy czas.
Nikt nie zrezygnuje, nie powie "pas".

Nieustannie żyjemy w grzechu,
Brakuje nam tu trochę śmiechu,
Zabawy. A do Nieba którędy?
Niby szukamy tej ścieżki,
Lecz ciągle zawracamy, boimy się klęski.


Do następnego!

Copyright © Zofia Adam , Blogger